Pokazali panią w telewizji
Policyjnym kontrolom drogowym coraz częściej
towarzyszą wścibskie kamery telewizyjne i agresywni
fotoreporterzy. Filmuje się z zaskoczenia, z ukrycia, długimi i
krótkimi obiektywami. Kamery nie odstępują radiowozów, zwłaszcza w
długie weekendy, kiedy zdjęcia z akcji typu "bezpieczny powrót"
stają się czołówkami informacyjnych programów. Ale pogoń za
atrakcyjnymi, na żywo, ujęciami zaczyna coraz częściej przesłaniać
nie tylko zdrowy rozsądek, ale przede wszystkim paragrafy - uważa
"Gazeta Prawna".
Według niej, filmowanie na żywo może prowadzić do naruszenia praw osób prywatnych, zwłaszcza tych, którzy nie życzą sobie, by ich wizerunek był rozpowszechniany.
"Jestem oburzona" - mówi zatrzymana do kontroli radarowej zdenerwowana kobieta. "Przekroczyłam dozwoloną prędkość o 10 km, zatrzymałam samochód na poboczu, a tu ni stąd, ni zowąd zjawia się ekipa telewizyjna i filmuje mnie bezpardonowo, jak jakiegoś drogowego pirata. Na moje kategoryczne: nie wyrażam zgody na robienie zdjęć nikt nie reaguje" - stwierdziła.