PolskaPojednanie kibiców

Pojednanie kibiców

25 tys. osób przybyło wieczorem
na stadion Cracovii, by wziąć udział w odprawianej na murawie
piłkarskiego boiska mszy św. za zmarłego Jana Pawła II. Ojciec
Święty był sympatykiem Cracovii. Msza święta pogodziła w ten
wieczór kibiców zwaśnionych dotąd krakowskich klubów - Cracovii i
Wisły.

Pojednanie kibiców
Źródło zdjęć: © AFP

04.04.2005 | aktual.: 05.04.2005 07:51

Na mszę św. przybyli prezesi, trenerzy, piłkarze i kibice Cracovii, a także Wisły Kraków oraz przedstawiciele kilkunastu klubów z całej Polski. Obecni byli prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz oraz prezes Polskiej Ligi Piłkarskiej Zbigniew Koźmiński.

Ołtarz ustawiono na podeście na boisku. W tle znajdowało się duże zdjęcie Ojca Świętego przepasane kirem. Na bramkach piłkarskich wywieszono flagi Cracovii, opasane czarną wstęgą. "Ojcze Święty żegna Cię Twoja Cracovia" - napisano na transparencie wywieszonym na koronie stadionu.

Karol Wojtyła był od swych najmłodszych lat sympatykiem tego klubu. Sam zresztą grał amatorsko w piłkę nożną, najpierw na pozycji obrońcy, a potem bramkarza. W latach sześćdziesiątych bywał na stadionie przy ul. Kałuży. Jako biskup Rzymu nadal interesował się wynikami ligowymi piłkarzy Cracovii. W styczniu tego roku przyjął delegację tego klubu na audiencji prywatnej w Watykanie.

Mszę świętą celebrowali kapelani Cracovii i Wisły: ksiądz Henryk Surma oraz ksiądz infułat Bronisław Fidelus. Większość przybyłych trzymała w rękach zapalone świece. Wypełnione były wszystkie miejsca siedzące na stadionie. Także murawa boiska była pełna ludzi.

W ten poniedziałkowy wieczór kibice Cracovii, Wisły, Hutnika oraz kilku innych klubów zapomnieli o starych waśniach oraz o wrogości do siebie. Wspólnie modlili się za Jana Pawła II. Panowała atmosfera pojednania. "Pojednanie dla papieża" - zaczął skandować cały stadion pod koniec mszy świętej. Tę propozycję przyjęto gromkimi oklaskami. Kibice wiązali szaliki swych klubów w jeden ciąg, wyrażając w ten sposób symbolicznie pojednanie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)