Pojechaliśmy w trasę z busem 500+. Sierpc walczy o setkę urodzin
W Sierpcu musi urodzić się dodatkowa setka dzieci rocznie. Zamiast 300 narodzin, powinno być 400. Inaczej zacznie się katastrofa i miasto zacznie się zwijać - przekonują urzędnicy prowadzący kampanię informacyjną 500+ na pierwsze dziecko.
29.06.2019 | aktual.: 30.06.2019 08:26
Pojechaliśmy w trasę z busem kampanii informacyjnej 500+ na pierwsze dziecko. Do końca lipca urzędnicy chcą dojechać do każdej gminy w województwie mazowieckim. Na bazarze, pod GOPS-em, na ławce nad jeziorem mają złapać za rękaw matki, ojców, babcie. Wręczyć im ulotkę. Przekonać, że wzięcie 500+ na pierwsze dziecko to nic trudnego.
Inaczej nie będzie efektu. Nie chodzi o politykę i punkty poparcia dla PiS, ale demografię. Małe miejscowości zaczynają się wyludniać.
Komu, komu 500+
Pierwszy cel busa to targowisko w Sierpcu. Jest 8.30 rano, a samochody nie mogą przebić się przez ulicę. Ludzie pędzą z siatkami po młode ziemniaki. 30 osób liczy kolejka po pieczywo tradycyjne (a nie mrożone z dyskontu). Tumult w warzywniaku, bo słodkie czereśnie staniały do 7 zł za kg.
- U mnie wszystko po dwadzieścia! Chodźcie dziewczyny, wszystko po dwadzieścia! - krzyczy blond handlarka ze stoiska odzieżowego. Każda sztuka bluzki, sukienki i spódnicy kosztuje u niej 20 zł.
- Do mnie! Wszystko po pięć!. Wszystko po pięć! Bierzcie - zdziera gardło jej sąsiad, sprzedawca skarpetek i koszulek.
W tłum klientów niczym lodołamacz wjeżdża powolutku biało-niebieski bus oznaczony napisem "Rodzina 500+". Wysiadają urzędnicy, w rękach trzymają pliki broszur o 500+. Do pomocy w akcji informacyjnej stawiają się poseł, pan z urzędu gminy oraz starosta. Pojawia się konsternacja, kto właściwie ma wyjść do ludzi.
- Ja spadam. Ulotki to nie dla mnie - oświadcza poseł. Daje wypowiedź dla lokalnej prasy i już go nie ma. Inny z lokalnych urzędników usprawiedliwia się, że musi iść na imieniny biskupa. Przekonuje, że tak dotrze do proboszczów, a ci nakręcą kampanię informacyjną podczas niedzielnych mszy. Zapewnia, że efekt może lepszy niż ulotki. Kręci się, wierci, wreszcie zarzuca marynarkę na ramię i znika.
Sierpc walczy o dodatkową setkę urodzin
Starosta sierpecki Mariusz Turalski ani myśli odpuścić. Bierze plik ulotek i rusza między stragany. Zatrzymuje każdą młodą kobietę z dzieckiem i przekonuje, że czas na drugie, nawet trzecie, bo rząd pomaga, a pieniądze są gotowe do wzięcia: - Jest 500+ na każde dziecko, wnioski składamy od lipca. Mamy tu ludzi, którzy pomagają w wyjaśnieniu formalności - zagaduje matki i wskazuje na busa 500+.
Starosta tłumaczy: - W Sierpcu musi urodzić się dodatkowa setka dzieci rocznie. Teraz mamy 300 urodzeń rocznie, a powinno być 400. Inaczej NFZ zamknie nam porodówkę w powiatowym szpitalu. To byłaby klęska, bo na inkubator i zakupy sprzętu dla szpitala wydaliśmy 1,6 mln zł. Staram się o 3 mln na tomograf - zwierza się starosta.
Bez dodatkowych urodzeń Sierpc zacznie się zwijać. - Zorganizowaliśmy komunikację dla każdej wsi w regionie. Pracujemy nad reaktywacją liceum, gdzie wprowadziliśmy ostatnio zajęcia z robotyki. Jeśli nie będzie młodych pokoleń, to po co wydawać miliony na te programy - wylicza starosta Turalski.
Wakacje z 500+. Pierwszy raz samolotem za granicę
Pojawia się pierwszy interesant, który sam przychodzi do busa. To przedsiębiorca z Armenii. Skarży się, że ma dzieci z partnerką w Polsce, tymczasem urzędnicy z pomocy społecznej twierdzą, że 500+ im się nie należy. Ma szczęście, bo trafia do właściwej osoby. W busie jest inspektor polityki społecznej wojewody. Zapisuje kontakt, obiecuje sprawdzić tę sprawę i pomóc.
Kolejna matka zatrzymuje się przy busie, aby się wygadać. - 500+ na drugie dziecko to był skandal. Dużo osób z jednym dzieckiem odpadało z programu po przekroczeniu kryterium dochodowego o 2 czy 3 zł. Powinno być 500 dla każdego dziecka. Dobrze, że PiS to naprawiał - tłumaczy mi opalona brunetka.
Zapewnia, że pierwszego lipca składa wniosek na swoje drugie dziecko. Wszystko ma już przemyślane. Pieniądze będą odkładane na konto i w przyszłym roku cała rodzina planuje wyjazd do Grecji. To będą ich pierwsze zagraniczne wakacje.
Boczne drogi Gójsk, Szczutowo, Zawidz Kościelny
Szefową 4-osobowej ekipy z busa 500+ jest Marlena Mazurska, dyrektor delegatury mazowieckiego urzędu wojewódzkiego w Płocku. Pracowała przy pierwszej kampanii 500+ w 2016 roku, ostatnio przy promowaniu "Nowej Piątki", teraz przy nowym 500+. To ona wymyśliła, że urzędnicy mają wychodzić do ludzi na bazarach, festynach wiejskich i na parkingach pod supermarketami.
W najmniejszych gminach wiejskich nowe 500+ obejmie zaledwie setkę dzieci. Jednak i tam urzędniczka chce zajrzeć. - Takie rozmowy są potrzebne. Często o problemach biurokratycznych wokół przyznawania 500+ dowiaduję się bezpośrednio od mieszkańców - opowiada, kiedy bus zajeżdża do maleńkiego Szczutowa.
Wieś liczy zaledwie 700 mieszkańców. Tutaj stajemy koło marketu Lewiatana. Co ciekawe właśnie właściciele sklepów tej sieci chętnie zgadzają się na wpuszczenie rządowego busa.
Mazurska oburza się, kiedy pytam, czy rodzicom zdarza się przehulać dodatek na rozrywkowe życie.
- Wymysł mediów! W całym płockim regionie na tysiące beneficjentów mieliśmy jeden przypadek, że rodzicom obawiano się dawać gotówkę. Rodzina otrzymywała 500+ po rozliczeniu rachunków za zakupy - zapewnia.
- Wiem jedno. W Płocku właśnie pobiliśmy rekord w wydawaniu paszportów dla dzieci. Dzieciaki, nawet te z wiejskich gmin, pierwszy raz w życiu lecą samolotem na wakacje - mówi dalej. Przypomina, że zanim weszło 500+ dzieci z okolic Płocka jeździły na wycieczki do Warszawy. Atrakcją była wizyta na Okęciu i podziwianie odlatujących samolotów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl