Pogrzeb st. szer. Gerarda Wasielewskiego w Pokrzydowie
Na cmentarzu w Pokrzydowie k.Brodnicy (kujawsko-pomorskie) we wtorek pochowano tragicznie zmarłego w Iraku starszego szeregowego Gerarda Wasielewskiego, który pośmiertnie został awansowany do stopnia kaprala.
Zmarły żołnierz został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta RP Srebrnym Krzyżem Zasługi za "ofiarną postawę, wykazaną w czasie wykonywania obowiązków służbowych w Iraku". Również pośmiertnie do stopnia kaprala awansował go dowódca 1. Korpusu Zmechanizowanego z siedzibą w Bydgoszczy.
Wyrazy współczucia rodzinie złożył wiceminister obrony Janusz Zemke. "Wasz syn i Wasz brat był dzielnym Polakiem i żołnierzem. Żołnierz nie umiera, żołnierz odchodzi na następną służbę. Aby był tak dalej dzielny" - powiedział.
Gerarda Wasielewskiego nad grobem pożegnał szef sztabu, zastępca dowódcy Wojsk Lądowych gen. dyw. Zbigniew Cieślik. "Kapralu Gerardzie Wasielewski. Odchodzisz na wieczną wartę, pozostaniesz w naszych sercach i w naszej pamięci. Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych. Cześć Twojej pamięci" - powiedział gen. Cieślik.
Pogrzeb odbył się zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Grała orkiestra garnizonowa z Torunia, a nad mogiłą trzy salwy oddała kompania honorowa 1. Korpusu.
Ceremonię pogrzebową poprzedziła msza w pokrzydowskim kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
"Gerard był dobrym żołnierzem i - jak to zaświadczają jego koledzy z Iraku - wspaniałym kolegą. Był też dobrym chrześcijaninem. Podobnie jak do Iraku zgłosił się na ochotnika w Wielki Piątek na wartę przy grobie Chrystusa, jakby wtedy bezpośrednio dotykając jego cierpienia, z którym niebawem dane było mu się złączyć. Niejednokrotnie ocierał się o śmierć, także wówczas, gdy zginął pułkownik Kupczyk" - powiedział w czasie mszy dziekan Pomorskiego Okręgu Wojskowego, ks. płk Józef Kubalewski.
W pogrzebie uczestniczyli dwaj koledzy Gerarda, którzy służyli z nim w Karbali - starsi szeregowi nadterminowi Grzegorz Urbański i Karol Zawadzki. "Z Gerardem służyłem jeszcze w 4. pułku chemicznym w Brodnicy, później jako żołnierze nadterminowi trafiliśmy do Szczecina, a następnie do Iraku. Był wspaniałym kolegą. Każdy z nas mógł znaleźć się w takiej sytuacji, ciągle mieliśmy świadomość, że stamtąd możemy nie wrócić" - powiedział st. szer. Urbański.
"Służyliśmy w tej samej kompanii, w tej samej drużynie. Razem pełniliśmy służbę, uczestniczyliśmy w patrolach. Był bardzo dobrym żołnierzem i kolegą. Nie można o nim powiedzieć złego słowa. Opowiadał, że wróci do taty i będzie pomagał mu w prowadzeniu gospodarstwa" - powiedział st. szer. Zawadzki.
Obaj żołnierze powrócili do kraju z trumną z ciałem Wasielewskiego. "Najpierw w konwoju z Karbali pojechaliśmy do Bagdadu. Następnie amerykańskim transportowcem polecieliśmy do Kuwejtu. Tam po 15 godzinach oczekiwania polecieliśmy kolejnym samolotem amerykańskim do bazy w Ramstein (Niemcy). Na pokładzie były dwie trumny - Gerarda i poległego Amerykanina. Podróż zakończyła się w Bydgoszczy" - wyjaśnił Zawadzki.
Gerard Wasielewski miał 20 lat. Służył w 12. brygadzie zmechanizowanej w Szczecinie po odbyciu rocznej służy zasadniczej w 4. pułku chemicznym w Brodnicy. Do Iraku poleciał z główną grupą 8 sierpnia.
Zginął 22 grudnia w wyniku postrzelenia przez innego żołnierza w czasie czyszczenia broni. Służył w wojsku niespełna 20 miesięcy, zginął 25 dni przed powrotem do Polski z Iraku. Nie zdążył odebrać paczki przesłanej mu na święta przez rodziców.