Pogrzeb Franciszka bez blichtru i z lekką improwizacją [OPINIA]
Pogrzeb papieski i wszystkie związane z nim obrzędy będą takie, jaki był pontyfikat Franciszka. Papież za życia lekką ręką zmieniał pewne zakorzenione w historii tradycje liturgiczne, tak by pozbawić je wymiaru przesadnego skupienia na władzy, a ukierunkować na to, co kluczowe w jego rozumieniu służby Kościołowi. I taki będzie też jego pogrzeb - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
To, co obecnie dzieje się z pogrzebem papieskim, może rodzić wrażenie "wielkiej improwizacji", ale wbrew pozorom wcale nią nie jest. Część z zamieszania bierze się z tego, że taki pogrzeb papieski, jak ten, będzie odprawiony po raz pierwszy.
Franciszek zmienił część z tradycji pogrzebowych, część wyeliminował, a dodatkowo skierował kilka próśb w swoim testamencie, które dodatkowo utrudniają połapanie się w tym, co będzie działo się w najbliższych godzinach. I to dlatego najpierw słyszeliśmy, że nie będzie wystawienia ciała zmarłego papieża, a teraz możemy obserwować transmisje, które przedstawiają takie wystawienie. Czy to sprzeczność? Improwizacja? Działanie wbrew sugestiom papieskim? Wbrew pozorom nie. To po prostu efekt tego, że wszyscy - w tym media - uczą się dopiero nowych zapisów dotyczących papieskiego pogrzebu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciało papieża Franciszka wystawione. Watykan pokazał nagranie
Zacznijmy zatem od wystawienia ciała, które obecnie obserwujemy. Papież rzeczywiście nie chciał, by jego ciało było wystawione na katafalku w Bazylice świętego Piotra, a także by czuwanie przy zwłokach w tejże bazylice odbywało się przy zamkniętej trumnie. I tak będzie. O 7.35 stwierdzono zgon Franciszka, potem zabalsamowano jego ciało, a wieczorem o 20.00 przeprowadzono pierwszy zapisany w dokumentach Kościoła obrządek pogrzebowy, czyli liturgicznie stwierdzono śmierć Franciszka.
Potem - inaczej niż dotychczas - przeniesiono jego zwłoki do trumny (wcześniej zmarły papież był wystawiany na katafalku w Bazylice świętego Piotra i dopiero po wystawieniu był przed samym pogrzebem przenoszony do trzech trumien) i przetransportowano do kaplicy w Domu świętej Marty. Tam jego trumna pozostaje otwarta, tak by hołd mogli mu oddać jego najbliżsi współpracownicy i przyjaciele. Kardynałowie, biskupi, pracownicy Kurii, gwardziści watykańscy, ale nie zwykli wierni. Oni hołd papieżowi będą mogli oddać dopiero w środę, gdy trumna z jego zwłokami zostanie przeniesiona do Bazyliki świętego Piotra. Tam jednak - zgodnie z prośbą Franciszka - trumna będzie już zamknięta.
Oczywiście samo przeniesienie ciała papieża z kaplicy w Domu świętej Marty do bazyliki watykańskiej będzie miało także wymiar liturgiczny, zgodny z uaktualnionym w ubiegłym roku dokumencie dotyczącym papieskich ceremonii pogrzebowych "Ordo Exsequiarum Romani Pontificis".
Wszystko zacznie się od modlitwy w Kaplicy św. Marty, którą poprowadzi kardynał kamerling Kevin Farrell. Stamtąd uroczysta procesja z trumną papieża zostanie przeniesiona przez plac Pierwszych Męczenników Rzymskich i pod Łukiem Dzwonów (Arco delle Campane) i skieruje się do bazyliki watykańskiej. Tam wierni będą mogli uczestniczyć w Liturgii Słowa, której również przewodniczyć będzie kamerling.
I to właśnie po tych uroczystościach hołd papieżowi, leżącemu w trumnie, będą mogli złożyć wierni. Modlitwy przy ciele i oddawanie mu hołdu trwać będą do piątku wieczorem, gdy rozpoczną się już ostatnie przygotowania do mszy świętej pogrzebowej, która zostanie odprawiona w sobotę rano o godz. 10 na placu świętego Piotra.
Ale to niejedyne zmiany, które wprowadził papież do swoich uroczystości pogrzebowych. Jeszcze istotniejsze jest miejsce, w którym papież zostanie pochowany.
Od wieków miejscem tym jest Bazylika świętego Piotra, jednak Franciszek chciał być pochowany zupełnie gdzie indziej.
Moje życie oraz posługę kapłańską i biskupią zawsze powierzałem Matce naszego Pana, Najświętszej Maryi Pannie. Dlatego proszę, aby moje doczesne szczątki spoczęły - oczekując dnia zmartwychwstania - w Bazylice Papieskiej Matki Bożej Większej. Pragnę, by moja ostatnia ziemska droga zakończyła się właśnie w tym wielowiekowym sanktuarium maryjnym, do którego udawałem się na modlitwę na początku i na końcu każdej Podróży Apostolskiej, aby powierzyć ufnie moje intencje Niepokalanej Matce oraz dziękować za Jej czułą i macierzyńską opiekę. Proszę, aby mój grób został przygotowany w niszy w nawie bocznej, pomiędzy Kaplicą Paulińską (Kaplicą Salus Populi Romani) a Kaplicą Sforzów we wspomnianej Bazylice Papieskiej, zgodnie z załączonym dokumentem
Czy to zaskakuje? Niekoniecznie. Jest jasne, że papież Franciszek nigdy nie czuł się dobrze w papieskich, uwarunkowanych tradycją, "szatach". Zrezygnował z mieszkania w apartamentach w Pałacu Apostolskim, wakacyjne apartamenty w Castel Gandolfo przerobił na muzeum, a teraz zostawił Bazylikę świętego Piotra na rzecz przepięknej Bazyliki Matki Bożej Większej. I nie byłoby dobrze traktować to tylko jako wyraz osobistych upodobań Franciszka. To raczej próba symbolicznego pokazania, że papież ten chciał zerwać z pewnym barokowo-kontrreformacyjnym modelem papiestwa.
Oczywiście, proces zrywania ze znanym modelem zaczął się wcześniej, gdy papieże zrezygnowali z tiary czy z lektyki, ale teraz nabrał tempa. Papież chciał, by także w czasie jego pogrzebu większą uwagę przywiązywać do wiary, niż do niego samego. I chciał, by zrozumieć jeszcze głębiej, że papież jest przede wszystkim sługą sług Bożych, a nie władcą absolutnym. I temu służą zmiany w rycie pogrzebowym.
Ale - warto uspokoić zaniepokojonych - to nadal będą przepiękne uroczystości, w których ujawni się cały splendor liturgii katolickiej, a także wielka tradycja Kościoła katolickiego.
Franciszek pewne rzeczy uprościł, inne zreformował, ale ani nie chciał, ani nie mógł sprawić, by na uroczystości nie przybyły tysiące katolików, czy by miliony nie obserwowały ich w telewizjach. Uroczystości będą także, i to nie ulega wątpliwości, okazją do ukazania piękna liturgii i wielkiej spuścizny Kościoła rzymskiego.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".