Panie doktorze, Adam Niedzielski rano zatwittował, wyłamał się trochę z tego schematu, w którym po godzinie 10:00 są informacje
dotyczące nowych zachorowań. Zatwittował i powiedział, że dzisiejszy wynik 5178 nowych zakażeń,
to o 1000 więcej niż tydzień temu i trend jest taki, że jednak wzrasta, że jednak
szykuje nam się jakaś druga czy trzecia fala. Zgadza się pan z ministrem Niedzielskim?
Po wyniku jednodniowym nie mówiłbym o trendzie.
O trendzie możemy mówić długofalowo. Jeżeli tydzień, a najlepiej dwa
tygodnie, będzie niż z mniejszą ilością zakażeń, wtedy możemy mówić o trendzie zmniejszenia
ilości zakażeń. Jeden dzień, w którym będzie tysiąc, dwa tysiące, trzy tysiące w tą
czy w tą nie gra dużej różnicy, bo tak naprawdę osoby zakażone nie wszystkie dostają się na testowanie,
niektórzy nie chcą być testowani. To jest wszystko, ta liczba płynna.
To ja jeszcze tylko dodam, bo minister Niedzielski też dodał w tym tweecie, że także średnia ruchoma siedmiodniowa jest
wzrastająca, pierwszy raz od listopada, nie licząc anomalii poświątecznych.
Nie jest to też zadziwiające, ponieważ styczeń i luty zawsze były okresami o wzmożonej ilości
zachorowań na grypę i choroby grypopodobne, a koronawirus pewnego rodzaju taką chorobę
grypopodobną powoduje. Ta aura sprzyja zachorowaniom, wychłodzenie,
przebywanie w zamkniętych, niewietrzonych pomieszczeniach z innymi osobami - to predysponuje nas do zakażenia. Im
szybciej przyjdzie normalna wiosna, ciepła, tym szybciej będziemy bliżej końca pandemii.
Panie doktorze, dobrze. To z tego co pan mówi, to mam wnioskować, że minister straszy nad wyraz mocno, niepotrzebnie
organizuje taką konferencję prasową jak wczoraj?
Nie
wiem, czy minister zdrowia chce straszyć, myślę, że bardziej ostrzegać przed konsekwencjami zbyt
rozluźnionego zachowania się ludzi. Bo jeżeli ludzie nie
podejdą odpowiedzialnie, to niestety sami mogą spowodować to, że rząd nie będzie miał innego
wyjścia, tylko będzie chciał znów się cofnąć z dystynkcjami, zaostrzyć je, czego nikt z nas tak naprawdę nie chce.
Spodziewa się pan, że już w tygodniu nawet mogły być takie zaostrzenia albo sugestie takich zaostrzeń?
Nie
wiem, nie wiem kiedy. Tak naprawdę mówiąc o tej perspektywie najbliższych czasów, to w lutym spodziewałbym się
jeszcze utrzymania sporej ilości zakażeń. Mam nadzieję,
że w marcu będzie ta ilość zakażeń trochę mniejsza, a w kwietniu i maju z różnych
względów będzie już lepiej.
Panie doktorze, ja jeszcze tylko wrócę do tego, bo mamy dzisiaj takie straszenie,
tylko, że z jednej strony obostrzenia chyba nic nie dadzą, bo mamy zamknięte siłownie, które i tak są
otwarte. Mamy restauracje, które teoretycznie są zamknięte, a coraz częściej można w nich pójść i zjeść. Może to nie chodzi
o restrykcje i obostrzenia nowe, ale o ich przestrzeganie i wymaganie tego, żebyśmy to przestrzegali. Na przykład rola Sanepidu, który mógłby jeszcze
wyższe kary nakładać albo sprawiać, żeby one były po prostu łatwiej egzekwowalne, łatwiej ściągane te kary pieniężne?
Jeżeli
ktoś jest przekonany o tym, że inspektorzy Sanepidu pójdą do wszystkich miejsc i
dopilnują, to jest bardzo naiwny. Jeżeli nie będzie w nas świadomości i odpowiedzialności,
to niestety dużo zakażeń nadal będzie. Ja nie jestem za tym, żeby zamykać wszystko, zamrozić wszystko na jak
najdłużej. Jestem za tym, żeby otwierać, ale musi być to połączone ze świadomością i odpowiedzialnością
klientów.