"Podtrzymujemy zarzuty ws. wyroku Wałęsy"
Podtrzymujemy każde krytyczne zdanie o wyroku
Sądu Lustracyjnego z 2000 r. w sprawie Lecha Wałęsy -
poinformowali Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk,
odnosząc się do czwartkowego oświadczenia rzeczniczki sądu dla PAP.
20.06.2008 | aktual.: 20.06.2008 15:17
Zdaniem , artykuł Cenckiewicza i Gontarczyka ze środowej "Rzeczpospolitej" zawierał "nieuprawnione stwierdzenia i opinie" o wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który w 2000 r. uznał, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne i podkreślił, iż teczka Wałęsy była fałszowana przez SB.
W oświadczeniu dla PAP sędzia Barbara Trębska napisała, że wniosek, iż Antoni Macierewicz dysponował w 1992 r. dokumentami sfałszowanymi przez SB, sąd rozpoznający sprawę wysnuł na podstawie opinii grafologicznej z listopada 1990 r. stwierdzającej, że własnoręczne "doniesienie" z dnia 12 stycznia 1971 r. i dwa pokwitowania odbioru pieniędzy z dnia 18 lutego 1971 r. i z dnia 29 czerwca 1974 r., nie zostały sporządzone przez Wałęsę.
Według Trębskiej inną podstawą takiego ustalenia były zeznania świadka, który w kwietniu 1982 r., sporządzając analizę materiałów z rozpracowania Wałęsy, dysponował oryginałami tych dokumentów i sporządzoną w 1982 r. przez Centralne Laboratorium Kryminalistyki KG MO opinią grafologiczną, która nie potwierdziła ich autentyczności. Sędzia dodała, że trzecią podstawą był dokument SB dotyczący "przedłużenia" działalności TW ps. Bolek o minimum 10 lat, który zawierał zapis: "ostatnie doniesienie Bolka pochodziło z 1970 r.".
"Możemy zrozumieć emocje związane z ujawnianiem faktów dotyczących wiarygodności intelektualnej orzeczeń Sądu Lustracyjnego (Pani sędzia Trębska przez kilka lat była rzecznikiem tego Sądu). Ale nie uważamy, by ten fakt był wystarczającym uzasadnieniem dla posługiwania się w przestrzeni publicznej tak wątpliwymi zarzutami" - napisali Cenckiewicz i Gontarczyk w oświadczeniu, które w piątek przekazał PAP rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Komentując oświadczenie Trębskiej uznali oni, że jest tam "szereg informacji, które nie znajdują żadnego merytorycznego uzasadnienia". Ich zdaniem, ekspertyza z 1990 r. "w żadnym miejscu nie twierdziła, że omawiane wcześniej dokumenty nie zostały napisane ręką Lecha Wałęsy. W rzeczywistości treść tego dokumentu jest inna i znacznie bardziej skomplikowana. Zawiera ona bardzo ciekawą analizę wspomnianej kwestii i w konkluzji uchyla się od jednoznacznego rozstrzygnięcia" - piszą Cenckiewicz i Gontarczyk.
Cenckiewicz i Gontarczyk "bardzo krytycznie odnosząc się do treści orzeczenia" piszą, że w publikacji wytykali mu "szereg absurdalnych ustaleń". Krytykują ustalenie Sądu Lustracyjnego, według którego, gdyby SB w latach 80. dysponowała oryginałem teczki "Bolka", wytoczono by mu proces. "Przypadki skazywania kogokolwiek przez komunistyczne sądy za współpracę z SB nie są historykom znane" - podkreślają.
W czwartkowym oświadczeniu dla PAP Trębska pisała, iż "w rzeczywistości sąd ustalił, że począwszy od lipca 1978 r. do kwietnia 1982 r. w sprawie rozpracowania Lecha Wałęsy o kryptonimie Bolek wytworzono 14 tomów akt, które miały być wykorzystane w planowanym przeciwko niemu procesie karnym, bądź posłużyć do skompromitowania go".
"Nasze twierdzenia oparte są na treści orzeczenia w sprawie lustracyjnej Lecha Wałęsy i, wbrew twierdzeniom Pani Trębskiej - nie są 'wymysłami autorów'. Podtrzymujemy każde krytyczne zdanie napisane na temat orzeczenia Sądu Lustracyjnego w sprawie Lecha Wałęsy zaprezentowanymi tak w 'Rz', jak i w naszej książce na temat Lecha Wałęsy" - dodają.
Opisując wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 r. wobec Wałęsy, autorzy książki oceniają, że sąd oparł się głównie na notatce oficera SB, że w działaniach specjalnych SB przeciw Wałęsie chodziło o "'przedłużenie działalności' TW ps. Bolek, tj. Lecha Wałęsy, o minimum 10 lat". Według autorów, cudzysłów oznaczał, że "przedłużenie" to miało charakter nienaturalny, bo sprawa TW "Bolek" zakończyła się w 1976 r., ale sąd uznał, że cudzysłów to dowód, iż Wałęsa nigdy nie współpracował z SB. Zdaniem autorów, nie wiadomo, na jakiej podstawie sąd wysnuł wnioski, że autentyczna teczka "Bolka" nigdy nie istniała, a Macierewicz w 1992 r. dysponował aktami sfałszowanymi przez SB.
Pisząc o tym, że zastępca RIP Krzysztof Kauba wnosił o umorzenie sprawy, autorzy książki stwierdzili: "należy przypuszczać, że jakąś rolę w sprawie odegrał brak wiary w możliwość uzyskania orzeczenia stwierdzającego, że L. Wałęsa kłamał w oświadczeniu". Pisząc zaś, że RIP nie złożył apelacji od wyroku, autorzy napisali: "apelacja od orzeczenia mogła wykluczyć go (Wałęsę) z kandydowania (na prezydenta RP), nie tyle z powodów merytorycznych, ile ze względów formalnych. A tego chyba nikt nie chciał, a na pewno nie Rzecznik Interesu Publicznego".
"Warto również pamiętać, że sędziowie Sądu Lustracyjnego działali pod ogromną presją gwałtownej kampanii propagandowej, świadomi znaczenia, jakie wyrok w sprawie Wałęsy może mieć nie tylko dla historii Polski, lecz także dla jej współczesności" - napisali autorzy książki. Według nich, "trudno jednoznacznie stwierdzić, co w sprawie lustracji L. Wałęsy odegrało rolę decydującą: problematyczność w interpretacji niekompletnego materiału dowodowego, niesprzyjające okoliczności procesu, niekompetencja czy zła wola".