Podkarpacie. Aktywistki zaatakowane kijem bejsbolowym
Obóz aktywistów blokujących wycinkę drzew w projektowanym Turnickim Parku Narodowym (woj. podkarpackie) został zaatakowany w piątek w nocy. Jeden z napastników miał kij bejsbolowy. Ranna została jedna z aktywistek. Zniszczono także należący do obrońców dzikiej przyrody samochód.
Batalia o powołanie Turnickiego Parku Narodowego trwa od 30 lat. Na razie nie przyniosła efektów, choć wiele przemawia za tym, by utworzyć go na Pogórzu Przemyskim. Jest tam kilka tysięcy hektarów zasługujących na ochronę starych drzewostanów, a na dodatek siedlisko polskich drapieżników, rzadkich gatunków ptaków (w tym orła przedniego, którego liczebność jest szacowana na 25 par), owadów, gadów, płazów i ryb.
Lasy Państwowe wciąż prowadzą na tym terenie wycinkę drzew. Próbują ją zatrzymać aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty. Przy drodze z Makowej do Arłamowa rozbili obóz i pokojowo protestują przeciwko niszczeniu puszczy.
Turnicki Park Narodowy. Mieszkańcy są przeciw
Niestety, ich działania nie cieszą się wsparciem okolicznych mieszkańców. Ci obawiają się, że powstanie parku narodowego ograniczy ich dochody.
"Wczoraj w nocy pokojowy protest przeciwko wycince lasów projektowanego Turnickiego Parku Narodowego został zaatakowany. Fizycznie, kijem, przemocą, słowem. Zniszczone auto, zranione osoby" - poinformowali w sobotę na swoim profilu na Facebooku aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty.
Aktywiści twierdzą, że od kilku dni w nocy, o tej samej porze, pod obóz przyjeżdżał samochód z kilkoma osobami w środku. Gdy aktywiści podchodzi, auto odjeżdżało.
"Zeszłej nocy, ok. godz. 23 sytuacja się powtórzyła. Usłyszawszy, że przyjechali, wyszłyśmy z latarkami. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy się na siebie, jednak nie odjeżdżali. W środku było pięciu mężczyzn. Starszy, ok. 60 lat, za kierownicą, reszta w wieku ok. 30-40 lat" - relacjonują aktywiści.
Atak na aktywistów. Napastnik z kijem bejsbolowym
Jeden z mężczyzn wysiadł. Był w kominiarce, w ręce trzymał kij bejsbolowy. W pewnym momencie ruszył biegiem w kierunku aktywistek.
"Zaczęłyśmy uciekać do obozu. Jedna z dziewczyn potknęła się o koleinę na składzie i przewróciła. Napastnik machał nad nią kijem krzycząc 'Wypie***ć stąd!' i 'Nie nagrywaj!'. Potem dogonił drugą koleżankę, uderzył ją bejsbolem w nogę. Użyła gazu i mężczyzna odpuścił. Na odchodne wyżył się na samochodzie, wybijając 4 szyby i uszkadzając pokrywę bagażnika" - opisują wydarzenia, które rozegrały się w piątek w nocy.
Aktywistki wezwały policję. Kobiety zapamiętały numer rejestracyjny samochodu z napastnikami. Policja szybko więc ich namierzyła i zatrzymała dwóch podejrzanych.
Małgorzata Czechowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu, potwierdziła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że w nocy z piątku na sobotę doszło do interwencji funkcjonariuszy. Przyjęto też zgłoszenie o groźbach karalnych.
"Czy doszłoby do tej sytuacji, gdyby Lasy Państwowe, działając tylko i wyłącznie w swoim interesie, nie zmanipulowały lokalnej ludności, od lat 90. wmawiając jej, że gdy powstanie tu Park, ludzie stracą pracę, a las zostanie zamknięty i nie będzie można już zbierać grzybów i jagód? Niosąc propagandę, że osoby stojące po stronie przyrody to najemnicy, opłacani przez tajemne siły? Dając ciche przyzwolenie na propagowanie haseł 'ekoterroryzm = terroryzm', które widnieją na wiszących od tygodni banerach w okolicy?Taka narracja sprawia, że konflikt się zaostrza, a część mieszkańców nie chce słuchać głosu rozsądku i zamyka się na rozmowę. Zamiast przyjść za dnia, by podyskutować, woli sprawę załatwić siłowo" - komentują wydarzenia z piątkowej nocy aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty.
Źródło: next.gazeta.pl