Podejrzani o przygotowywanie zamachów nie przyznają się
Dwaj zatrzymani w Kanadzie mężczyźni podejrzani o planowanie ataku terrorystycznego na pociąg pasażerski stanęli przed sądami w Toronto i Montrealu. Żaden z nich nie przyznał się do winy.
23.04.2013 | aktual.: 24.04.2013 00:04
35-letni Raed Jaser i 30-letni Chiheb Esseghaier usłyszeli zarzuty planowania ataku terrorystycznego "w celu popełnienia morderstwa" i współpracy z organizacją terrorystyczną, Al-Kaidą. Chodzić miało o atak na pociąg przewoźnika Via Rail na terenie obszaru metropolitalnego Toronto. Według niektórych mediów, celem ataku miał być pociąg na trasie Toronto-Nowy Jork.
Jaser pojawił się w sądzie w Toronto; miał długą, czarną brodę, ubrany był w czarną koszulę bez krawata. Towarzyszyli mu rodzice i brat. Sąd przychylił się do wniosku obrony i objął szczegóły rozprawy zakazem publikacji. Cytowany przez agencję Reutera prawnik Jasera oświadczył, że jego klient nie przyznał się do udziału w planowaniu zamachu.
Przed sądem w Montrealu stanął drugi podejrzany, Chiheb Esseghaier. Odmówił przyjęcia obrońcy z urzędu, a stawiane mu zarzuty nazwał "wnioskami wyciągniętymi na podstawie działań i wypowiedzi, które są jedynie pozorami".
Sądy w Montrealu i Toronto zdecydowały o dalszym zatrzymaniu obu podejrzanych.
Wiadomo, że żaden z zatrzymanych nie jest obywatelem Kanady. Agencja The Canadian Press podała, że Esseghaier jest prawdopodobnie Tunezyjczykiem, a Jaser - Palestyńczykiem z paszportem Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Policja obserwowała ich od sierpnia ub.r. W dochodzeniu brała udział kanadyjska agencja wywiadu - CSIS oraz amerykańskie FBI.
O zatrzymanych coraz więcej mówią ich sąsiedzi. Jaser, który mieszkał z żoną w Markham, sąsiadującym od północnego wschodu z Toronto, został opisany jako "dziwny". Sąsiad, z którym rozmawiały media powiedział, że np. gdy pracował w ogródku, Jaser szczelnie zasłaniał okna i drzwi. Jego żona nosi burkę, zasłonę szczelnie okrywającą całą postać, łącznie z twarzą.
Z kolei Esseghaier ostatnio prowadził studia doktoranckie w Institut National de la Recherche Scientifique (INRS) w Varennes (Quebec). Jak cytowała telewizja CBC, studenci INRS pamiętają, że miał ekstremistyczne poglądy, a jeden z nich usłyszał, że nie powinien pomagać Kanadyjczykom, bo to "niewierni". Dziennik "The National Post" napisał, że Esseghaier był zagrożony usunięciem z INRS za swoje motywowane religią zachowanie, przeszkadzające współpracownikom. Miał on też nękać administrację instytutu, by wygospodarowano salę do modlitw.
Aresztowanie obu mężczyzn to kolejny problem dla społeczności muzułmańskiej w Kanadzie. Niedawno okazało się, że w prowincji Ontario działa ośrodek, prawdopodobnie rekrutujący młodych ludzi do działań terrorystycznych. To właśnie z tego ośrodka pochodzą czterej młodzi ludzie, w tym Koreańczyk i Grek nawróceni na islam, którzy mieli brać udział w działaniach terrorystycznych w Algierii.
W Kanadzie przybiera na sile dyskusja o tzw. domorosłych terrorystach. Choć trudno mówić o niechęci jawnie okazywanej wyznawcom islamu, kolejne przypadki terrorystów pochodzących właśnie ze środowisk muzułmańskich są coraz większym wyzwaniem. W przypadku Jasera i Esseghaiera, co podkreślała policja, kluczową rolę odegrała pomoc właśnie ze strony społeczności muzułmańskiej.