"Podarcie Biblii było częścią działań artystycznych"
Każdy egzemplarz Biblii jest przedmiotem czci
religijnej - uznał religioznawca z UJ, powołany jako biegły przez
prokuraturę w Gdyni, badającą, czy na koncercie zespołu Behemoth
nie doszło do obrazy uczuć religijnych. Lider grupy podarł na
koncercie Biblię i rozrzucił jej strzępy wśród publiczności.
15.04.2008 18:55
Wśród kilku pytań, jakie zadano biegłemu było m.in. takie: "czy każdy egzemplarz Biblii może być przedmiotem czci religijnej?". Na to pytanie biegły odpowiedział pozytywnie - powiedziała Majstrowicz. Teraz musimy jednak jeszcze przeanalizować całą opinię - dodała.
Opinia religioznawcy ma pomóc prokuratorom w rozstrzygnięciu czy lider pomorskiego deathmetalowego zespołu Behemoth, Adam Darski dopuścił się obrazy uczuć religijnych.
Na koncercie we wrześniu ub. roku w gdyńskim klubie "Ucho" Darski podarł Biblię i rozrzucił jej strzępy wśród publiczności. Potem kartki miały zostać spalone przez fanów zespołu. Darski miał też powiedzieć, że "Kościół Katolicki to największa grupa zbrodnicza na świecie".
Prokuratura w Gdyni dowiedziała się o zdarzeniu w lutym tego roku z mediów, które to poinformował szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, Ryszard Nowak. Wyjaśniał on wówczas, że o zajściu na koncercie dowiedział się parę dni wcześniej od jednego z uczestników imprezy.
Na podstawie doniesień prasowych prokuratura wszczęła w lutym śledztwo z urzędu. Prowadzone jest ono "w sprawie". Jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów. Prokuratorzy przesłuchali już jednego z uczestników koncertu, który miał potwierdzić przebieg zdarzeń na imprezie. Świadek ten dostarczył też prokuraturze nagranie z koncertu.
Zeznania złożył już także właściciel klubu. Powiedział on, że sam był zaskoczony przebiegiem zdarzeń i gdyby znał wcześniej zamiary lidera zespołu, nie zgodziłby się na wynajęcie sali - powiedziała Majstrowicz.
Również Adam Darski został już przesłuchany przez prokuratorów. Miał on wyjaśnić, że podarcie Biblii było częścią jego działań artystycznych. Lider Behemotha stwierdził także, że nie było jego celem obrażanie czyichś uczuć religijnych. Przeprosił, jeśli tak się zdarzyło - stwierdziła Majstrowicz.
Za obrazę uczuć religijnych grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.