Podał psu truciznę. Areszt dla 36‑latka
Nawet pięć lat więzienia grozi 36-letniemu legniczaninowi podejrzanemu o próbę otrucia psa na jednej z posesji. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na dwa miesiące. Prokuratura zamierza przyjrzeć się także podobnym sprawom, które miały miejsce w Legnicy, ponieważ "schemat działania jest bardzo podobny".
24.05.2022 | aktual.: 24.05.2022 18:30
Zawiadomienie dotyczące usiłowania otrucia psa na jednej z posesji w Legnicy wpłynęło do komendy w piątek. Do zdarzenia doszło dzień wcześniej. Na nagraniu z kamer monitoringu widać, jak do 12-letniej suczki owczarka niemieckiego na rowerze podjeżdża mężczyzna. Zwierzę nie jest agresywne. Mężczyzna kuca przy bramie, podaje zwierzęciu coś do zjedzenia i odjeżdża. Kilka minut później pies zaczyna się kręcić w kółko, przewraca się i dostaje drgawek.
Weterynarzom udało się uratować życie czworonoga. Właściciele zdecydowali się umieścić nagranie w internecie i to właśnie dzięki zaangażowaniu mieszkańców policjanci szybko namierzyli mężczyznę widocznego na nagraniu.
36-letni legniczanin nie przyznaje się do winy
- Na podstawie zgromadzonych materiałów dowodowych, mężczyzna usłyszał zarzut na podstawie ustawy o ochronie zwierząt. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Na wniosek śledczych poparty przez prokuraturę rejonową w Legnicy, sąd zastosował wobec sprawcy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na dwa miesiące – przekazał asp. Krzysztof Oleniacz z KMP w Legnicy.
Mężczyzna przed sądem nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.
Zobacz także
- Wcześniej, kiedy przesłuchiwany był przez policję i prokuratora potwierdził jedynie fakt, że podjechał do psa, natomiast zaprzeczył temu, by wyrządził mu jakąkolwiek krzywdę. Niewątpliwie jednak bezpośrednio po tym, gdy mężczyzna zbliżył się do ogrodzenia i zwabił do siebie psa, u owczarka wystąpiły drgawki, a zaraz po tym stracił on przytomność – powiedziała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prokurator Lidia Tkaczyszyn.
Dodała, że weterynarz, który badał psa, ocenił, że trucizna podana zwierzęciu zaatakowała jego układ nerwowy.
Prokuratura sprawdza inne sprawy. "Schemat podobny"
- Nie jest jeszcze ustalone, jakiego rodzaju jest to trucizna. Mogła ona być podana w czymś do jedzenia, nie jest też wykluczone, że w sposób wziewny albo że były to narkotyki – przekazała.
Prokurator Tkaczyszyn wskazała też, że nie ma żadnego związku między podejrzanym a właścicielami posesji. Śledczy badają także powiązanie sprawcy z innymi zdarzeniami tego typu, do których doszło na terenie miasta.
Od 2018 roku w Legnicy było już co najmniej kilka takich przypadków, gdzie doszło do otrucia psów, albo innych zwierząt. Powrót do tych spraw wskazuje już, że schemat działania jest bardzo podobny. Badamy te wszystkie wątki – wyjaśniła rzeczniczka.