Pociąg zmiótł karetkę. Tragedii można było uniknąć. Rogatka wyjazdowa nie jest zablokowana
Kierowca karetki, która utknęła na przejeździe kolejowym w Puszczykowie, starał się nie uszkodzić rogatek. Z pułapki można było się jednak uwolnić bez większych zniszczeń. - Taka rogatka po pchnięciu wychodzi z mocowań. Można ją też podnieść i przejazd się otwiera - mówi WP Rafał Szczepański, projektant urządzeń sterowania ruchem kolejowym.
W wypadku na przejeździe kolejowym w Puszczykowie zginął lekarz oraz ratownik medyczny. Zderzenie z pociągiem przeżył kierowca karetki, który walczy o życie w szpitalu. Jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Jego stan jest ciężki.
Prokuratura prowadzi postępowanie ws. wypadku. Ustalono, że karetka wjechała na przejazd, gdy szlabany się zamykały. Kierowca najprawdopodobniej próbował uniknąć uszkodzenia rogatek. Na nagraniach z monitoringu widać, że próbował ustawić się równolegle do torów, aby uniknąć zderzenia z pociągiem. Między wjazdem karetki na przejazd i uderzeniem pociągu minęło ok. 40 sekund.
- Taką rogatkę bardzo łatwo wyłamać. W przypadku, jak ten w Puszczykowie, kiedy zostaniemy zamknięci w przejeździe kolejowym, trzeba bez zastanowienia wjechać w nią i opuścić jak najszybciej strefę przejazdu - mówi Wirtualnej Polsce Rafał Szczepański, projektant urządzeń sterowania ruchem kolejowym w Kolejowych Zakładach Automatyki. Firma zajmuje się m.in. budową urządzeń rogatkowych na przejazdach kolejowych.
Zobacz także: Wypadek w Myślenicach. Kłamstwo szybko wyszło na jaw
Bez znacznych zniszczeń
Rodzaje rogatek są dwa - wjazdowe i wyjazdowe. Wjazdowa jest zabezpieczona i zaryglowana, nie da się z nią nic zrobić, gdy zostanie opuszczona. Wyjazdowa natomiast nie jest zabezpieczona przed otwarciem.
Ten znany wszystkim biało-czerwony element to tak zwany drąg, zbudowany z aluminium. Jest on zamontowany w napędzie elektrycznym. - Napęd rogatkowy posiada specjalny bezpiecznik, który pozwala na wyłamanie drąga bez uszkodzenia samego napędu - tłumaczy Szczepański.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Napęd kosztuje około 30 tys. złotych. Biało-czerwona zapora - 7 tys. I to ona może ulec uszkodzeniu. Ale nie musi. Często po pchnięciu wyskakuje z napędu bez żadnych zniszczeń. - Taki drąg w przypadku, gdy nie uległ uszkodzeniu, można z powrotem zamontować w napędzie razem z bezpiecznikiem - tłumaczy Szczepański.
W praktyce rogatkę można pchnąć podjeżdżając samochodem lub zrobić to też ręcznie. - Ponadto rogatkę wyjazdową możemy unieść i otworzyć bez większego wysiłku - podsumowuje.
300 zł i cztery punkty karne
Jeśli uszkodzeniu uległaby karetka, w takim przypadku - zdaniem ratownika medycznego, z którym rozmawialiśmy w czwartek - koszty zniszczeń pokrywa kierowca ambulansu. - Oni zginęli, bo musieliby zapłacić kilkaset złotych za naprawę uszkodzeń karetki i rogatki - komentował w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Pewnie myśleli, że mają jeszcze dużo czasu i zrobią coś, aby nie zapłacić za uszkodzenia. Niestety, czasu, jak widać, nie mieli - dodał ratownik.
Pozostaje jeszcze kwestia mandatu karnego. Za wyłamanie kolejowych szlabanów grozi 300 zł i cztery punkty karne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl