Pobicie współpracownika Nawalnego. Kulisy akcji służb
Dwóch Polaków zostało zatrzymanych w związku z pobiciem rosyjskiego opozycjonisty, bliskiego współpracownika Aleksieja Nawalnego, Leonida Wołkowa. "Rzeczpospolita" ujawniła kulisy akcji służb.
20.04.2024 | aktual.: 20.04.2024 23:40
Leonid Wołkow - były szef sztabu Aleksieja Nawalnego - został pobity 12 marca w Wilnie. Napastnicy rozbili okno w samochodzie rosyjskiego opozycjonisty, rozpylili gaz łzawiący, a następnie zaczęli uderzać go młotkiem. Mężczyzna doznał m.in. złamania ręki i urazu nogi. Sprawców zatrzymano 3 kwietnia w Warszawie. Litewska policja poinformowała, że to obywatele Polski.
Według doniesień "Rzeczpospolitej", tożsamość dwóch mężczyzn udało się ustalić, ponieważ podczas napaści użyli pojedynczych polskich słów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Litewskie służby sprawdziły nadajniki. Okazało się, że w dniu napadu w pobliżu miejsca zdarzenia logowały się dwa telefony z Polski. CBŚP i ABW zidentyfikowały ich właścicieli. Polskie służby obserwowały miejsca ich zamieszkania, a następnie dokonały zatrzymania.
Zobacz także
Pobicie rosyjskiego opozycjonisty. Polscy obywatele zatrzymani
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Norbert Woliński poinformował, że prokuratura skierowała wnioski o wykonanie przedmiotowych Europejskich Nakazów Aresztowania do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie i zastosowanie tymczasowego aresztowania zatrzymanych osób.
- Postanowieniami z dnia 4 kwietnia 2024 roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie postanowił wykonać Europejskie Nakazy Aresztowania wobec wyżej wskazanych osób i zastosował wobec nich tymczasowe aresztowanie - podał.
Woliński wyjaśnił też, że "zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego kwestia wykonania europejskich nakazów aresztowania należy do właściwości właściwych miejscowo Sądów Okręgowych. W tej sprawie sądem właściwym prowadzącym aktualnie sprawę dotyczącą wykonania przedmiotowych Europejskich Nakazów Aresztowania jest Sąd Okręgowy Warszawa - Praga w Warszawie".
Czytaj więcej:
Źródło: "Rzeczpospolita"/PAP