Po zamachach w Dahabie zatrzymano 30 osób
Egipskie władze zatrzymały ok. 30 osób, podejrzanych o udział w poniedziałkowych trzech zamachach bombowych w nadmorskim kurorcie Dahab na Półwyspie Synaj. W atakach zginęły 24 osoby, a ponad 60 zostało rannych.
Z doniesień agencyjnych wynika, że wszyscy zatrzymani to obywatele Egiptu. Przesłuchano też ok. 70 Beduinów z Synaju.
Władze Egiptu nie wskazały na żadne ugrupowanie, mogące odpowiadać za krwawy atak. Także większość radykalnych organizacji islamskich odżegnała się od zamachów. Egipskie Bractwo Muzułmańskie potępiło atak jako "agresję, wymierzoną w ludzkie dusze należące do Boga", a rządzący w Autonomii Palestyńskiej Hamas uznał zamachy za "przestępczy atak, sprzeczny z wszelkimi wartościami ludzkimi".
Według egipskiego MSW w wybuchach zginęło 20 Egipcjan, niemiecki chłopiec oraz po jednym obywatelu Szwajcarii i Rosji. Wśród rannych jest 40 Egipcjan, po trzech obywateli Danii i W. Brytanii, po dwóch obywateli Włoch, Niemiec i Francji oraz obywatele Korei Południowej, Libanu, Autonomii Palestyńskiej, USA, Izraela, Australii i Węgier.
Według danych ambasady RP w Kairze, w momencie zamachów w Dahabie przebywało 110 polskich turystów - nikt z Polaków nie ucierpiał.