PO tworzy zespół szybkiego reagowania na sytuację w Warszawie
• Platforma chce powołać zespół szybkiego reagowania na kryzys ws. reprywatyzacji
• Najważniejszą osobą ma w nim być wiceprezydent Witold Pahl
• Andrzej Halicki: będzie też łącznik między zespołem a PO
• W PO dominuje przekonanie, że referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz to kwestia czasu
16.09.2016 | aktual.: 16.09.2016 13:27
Kryzys w Warszawie jest dla Platformy Obywatelskiej zagrożeniem na skalę ogólnopolską. Dlatego PO rzuca duże siły na stołeczny odcinek. Wiceprezydentem został już Witold Pahl, bliski współpracownik Grzegorza Schetyny, ale partia idzie dalej i zamierza stworzyć zespół szybkiego reagowania ws. reprywatyzacji w Warszawie.
- Taki zespół powinien istnieć. To bardzo dobry pomysł, bo publicznie musi być dostępna pełna informacja. Mam nadzieję, że będą tam osoby z doświadczeniem i z dużą energią, bo będzie to bardzo ciężka praca - mówi Wirtualnej Polsce wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).
A Andrzej Halicki, komisarz struktur PO w stolicy, dodaje: - W zespole ds. reprywatyzacji tworzonym w Ratuszu będą głównie jego pracownicy, bo oni mają wiedzę w tej materii. Na pewno jednak będzie też łącznik zespołu z Platformą. Wszyscy - opinia publiczna i politycy - będą przez ten zespół informowani o tym, jak przebiegały i przebiegają procesy dot. reprywatyzacji. To będzie praca dzień w dzień, bardzo dynamiczna w komunikacji z dziennikarzami i opinią publiczną - mówi WP poseł Andrzej Halicki (PO). Natomiast Kidawa-Błońska zaznacza, że zawsze w takich kryzysowych sytuacjach trzeba się też wspierać ekspertami.
Główną osobą w zespole ma być wiceprezydent Witold Pahl jako dedykowany do spraw reprywatyzacji. - Pani prezydent ma pełne wsparcie PO i firmuje cały proces wyjaśniania sytuacji, ale bardzo liczymy na wiceprezydenta Pahla, który ma wiedzę pozyskiwaną w toku weryfikacji procesu reprywatyzacji. W Ratuszu i PO jest determinacja, by przefiltrować, pokazać publicznie i wyciągnąć wnioski co do tego, czy procesy urzędowe ws. reprywatyzacji były prawidłowe - podkreśla Halicki. Jednocześnie Halicki mówi o zastrzeżeniach do polityki informacyjnej władz stolicy, bo - jak mówi - wcześniej nie wszystkie podawane przez Ratusz informacje były faktograficznie spójne.
Kidawa-Błońska nie wyklucza, że zespół Pahla może stać się składnikiem sztabu referendalnego PO. Bo w Platformie dominuje przekonanie, że referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz stanie się faktem. - Trzeba być przygotowanym na referendum. Raz już zebrano podpisy pod takim wnioskiem. Podejrzewam, że również i tym razem zostaną zgromadzone, zwłaszcza jeśli PiS by się w ten proces włączyło. Musimy być więc przygotowani - mówi Kidawa-Błońska.
W 2013 r. głosowanie było nieważne, bo frekwencja była zbyt niska (25,7 proc.), ale za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz głosowało 322 tys. (93,6 proc.), a przeciwko było 17 tys. (5 proc.).
Jak podkreśla wicemarszałek Sejmu, nowe referendum byłoby kompletnie inne niż to sprzed trzech lat - głownie dlatego, że wówczas odbywało się na krótko przed wyborami samorządowymi, a teraz do elekcji zostały ponad dwa lata.
Elementem wyjaśniania sprawy dzikiej reprywatyzacji mogłaby być - mówią politycy PO - nawet komisja śledcza. - Nie jestem przeciwny komisji śledczej ds. reprywatyzacji, a nawet byłbym za jej powołaniem. Myślę, że PO będzie na "tak" i namawiałbym do tego swoje koleżanki i kolegów, jeśli wniosek o komisję będzie głosowany w Sejmie. Sądzę jednak, że PiS obawia się takiej komisji - ocenia Halicki.
Według niego stolica jest już doświadczona zarządami komisarycznymi, który mógłby zostać wprowadzony po odwołaniu Gronkiewicz-Waltz. - W próbie wprowadzenia kolejnego widzę politykę i ryzyko zaprzepaszczenia możliwości wyjaśnienia reprywatyzacji. Uważam, że w interesie warszawiaków jest obrona przed cwaniakami, którzy szukają luk w prawie i szans na nieuczciwe wzbogacanie się kosztem mienia Warszawy albo prawowitych właścicieli - komentuje polityk PO.