Po śmierci mści się na Bushu
Gertruda M. Jones nie chciała po swojej śmierci kwiatów, ani kartek z kondolencjami. Chciała usunięcia George'a W. Busha ze stanowiska prezydenta.
Pani Jones zmarła 25 sierpnia w wieku 81 lat, zaś 2 października w gazecie "Times-Picayune" w Nowym Orleanie pojawił się jej nekrolog, w którym znalazło się wezwanie do dokonywania wpłat na rzecz "dowolnej organizacji, która dąży do usunięcia prezydenta Busha z urzędu".
I ludzie w całym kraju spełniają jej ostatnią wolę.
W księdze pamiątkowej pani Jones w Internecie dziesiątki ludzi wpisują wyrazy poparcia dla jej woli i zapowiadają dokonanie wpłaty na rzecz Komitetu Krajowego Partii Demokratycznej lub jednego z kandydatów demokratycznych.
"Nie ma jej wśród żywych, a jednak ciągle walczy o coś, co było jej bardzo bliskie" - napisała Susan Crites z Colorado i obiecała, że wpłaci dodatkowo 10 dolarów na rzecz kandydata Howarda Deana. Wcześniej wpłaciła już 350 dolarów na jego fundusz.