Po śmierci az‑Zarkawiego - spokój nie przyjdzie od razu
Śmierć Abu Musaba az-Zarkawiego osłabi irackich rebeliantów i terrorystów. Taką opinię wyraził specjalista od spraw bliskowschodnich Stanisław Guliński, który jednak zastrzegł, że nie można oczekiwać natychmiastowego uspokojenia sytuacji.
08.06.2006 | aktual.: 08.06.2006 15:09
Az-Zarkawi, najgroźniejszy przywódca irackich terrorystów, zginął podczas amerykańskiego nalotu na jego kryjówkę w południowym Iraku. Stanisław Guliński powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że jego śmierć będzie ciosem w morale terrorystów, zastrzegł jednak, że w Iraku jest jeszcze wielu groźnych fundamentalistów i organizacji zbrojnych, które zapewne przeprowadzą zamachy odwetowe. Jednak na dłuższą metę śmierć al-Zarkawiego osłabi terrorystów, gdyż z jednej strony był on symbolem walki z obcymi siłami, a z drugiej strony był dobrym organizatorem, którego trudno będzie zastąpić.
Guliński powiedział, że ze źródeł arabskich wynika, iż az-Zarkawi był ostatnio w pewnym konflikcie z Al Kaidą. Pozostawiono mu tylko działania zbrojne, natomiast odsunięto go od decyzji politycznych. Specjalista podkreślił, że az-Zarkawi był przez długi czas niezależny od Al-Kaidy i podporządkował się jej na zasadzie autonomii po amerykańskiej inwazji na Irak. Nie można więc wykluczyć, że część przywódców Al-Kaidy jest zadowolona ze śmierci az-Zarkawiego.
Guliński powiedział, że w Iraku trwa faktyczna wojna domowa i jest wielu przywódców różnych ugrupowań zbrojnych i religijnych. Az-Zarkawiemu było łatwiej podporządkować sobie terrorystów, gdyż nie był Irakijczykiem. Jednak teraz jego miejsce może zająć ktoś miejscowy, co zdaniem Gulińskiego może ułatwić ewentualne porozumienie rebeliantów z irackim rządem.