Po rozstaniu poniosły ją emocje. Teraz stanie przed sądem
Wyprawa w Bieszczady miała stać się sposobem na rozstanie z partnerem. Turystka ze Śląska dała ponieść się emocjom i dała upust swojemu żalowi wypisując wulgarne hasła na słupie granicznym. Teraz może trafić na dwa lata do więzienia.
Jak informuje Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej, do zdarzenia doszło w poniedziałek. Grupa turystów zwiedzała torfowisko w pobliżu miejscowości Tarnawa, później została zauważona w pobliżu granicy państwa przebiegającej przez Bieszczady.
Jedna z turystek podeszła do znaku granicznego i kolorowym markerem napisała na nim wulgarne hasło. Kobieta została ujęta przez strażników granicznych ze Stuposian za dewastację znaku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
41-latka ze Śląska tłumaczyła, że nie wiedziała, iż zniszczenie znaku granicznego to przestępstwo. Strażnikom wyjaśniała, że napis na znaku miał pomóc jej uporać się z emocjami, ponieważ właśnie rozstała się z partnerem.
Turystka przyznała się do popełnionego przestępstwa, a z pozoru niewinny wybryk będzie miał finał na sali sądowej.
Straż Graniczna przypomina, że zgodnie z kodeksem karnym niszczenie znaków granicznych zagrożone jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. I właśnie tyle grozi 41-latce ze Śląska za nieprzemyślane zachowanie.
Źródło: Straż Graniczna