PolitykaPO powinna schować Niesiołowskiego, tak jak PiS Macierewicza i Pawłowicz?

PO powinna schować Niesiołowskiego, tak jak PiS Macierewicza i Pawłowicz?

"Kukła w rękach Kaczyńskiego", "Kaczyński nawet nie przyszedł, udając, że go nie ma. To taki oszukańczy gest. Co? W PiS go nie ma? Przecież to oszukańcze, jaki to głupi gest! Na Jasnej Górze, św. Franciszek z Asyżu się znalazł". To tylko niektóre wypowiedzi prof. Stefana Niesiołowskiego wygłoszone w ostatnim czasie w różnych mediach. Słynący z ostrego języka polityk Platformy Obywatelskiej często szokuje ostrymi ocenami politycznej rzeczywistości. Tylko czy pomaga w ten sposób swojej partii? - PO nie powinna go eksponować - nie ma wątpliwości dr hab. Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.

PO powinna schować Niesiołowskiego, tak jak PiS Macierewicza i Pawłowicz?
Źródło zdjęć: © A. Hulimka | WP.PL
Mariusz Szymczuk

"Ten obóz zniknie? Ta szczujnia zniknie? Ta 'Gazeta Polska', ten 'Nasz Dziennik', te pseudokatolickie..., to zniknie? To przecież wszystko nie zniknie" - grzmiał tuż po drugiej turze wyborów prezydenckich w "Faktach po faktach" poseł Niesiołowski.

- Takie interesujące osobowości są w każdej partii - uważa dr hab. Maciej Drzonek. - Może być ona bardzo pozytywna, przyciągająca wyborców, ale też negatywna. Ktoś taki jak Stefan Niesiołowski będzie pozytywnie odbierany tylko przez twardy elektorat PO. Natomiast dla przeciwników Platformy, niekoniecznie z PiS, działania byłego wicemarszałka przyniosą odwrotny skutek. On nie przyciągnie osób niezdecydowanych. Taka krzykliwa, nienawistna narracja będzie przez nich źle odbierana. A o tych przecież chodziło w ostatnich wyborach - zauważa rozmówca Wirtualnej Polski i dodaje, że interesująca była końcówka kampanii przed wyborami prezydenckimi. - Już po pierwszej turze było widać, że kampania negatywna, którą PO prowadziła wobec Andrzeja Dudy, nie przynosiła efektu. I w powyborczy poniedziałek słyszę w radiu Stefana Niesiołowskiego, który mówi o pisowskiej szczujni. To świadczy o tym, że polityk ten zupełnie nie wyczuwa nastrojów. Bo właśnie przez taki język młodzi ludzie od Platformy Obywatelskiej - stwierdza
Maciej Drzonek. - Błędem było pokazywanie pana marszałka w mediach w decydującej fazie kampanii. Zdecydowanie zniechęcał do PO i do ustępującego już prezydenta najważniejszych, niezdecydowanych wyborców - dodaje.

"Udało się tym podpalaczom Polski tak skutecznie przekonać część społeczeństwa, że polskie państwo to atrapa" - stwierdził były wicemarszałek Sejmu w Polsat News. Mocne, emocjonalne wypowiedzi sprawiły, że prof. Niesiołowski zaczął być porównywalny z posłanką PiS, prof. Krystyną Pawłowicz, której podczas kampanii prezydenckiej nie było w mediach. Zdaniem dr hab. Maciej Drzonka posła PO nie można jednak w prosty sposób porównywać z posłanką PiS. - O ile pani Pawłowicz używa języka dosadnego , to Niesiołowski obraża. Między tymi słowami jest subtelna, ale jednak różnica. Zupełnie nie da się go porównać z językiem Antoniego Macierewicza. On wysuwa bardzo kontrowersyjne tezy, ale na pewno nie obraźliwym językiem - rozróżnia politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego i dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość - najpewniej na podstawie badań - wycofało z pierwszej linii działań medialnych Krystynę Pawłowicz i Antoniego Macierewicza. - To elementarz. Każdy to robi kampanię wie, że tak należało zrobić. A PO nie dość, że
musiała rozbudzić swój twardy elektorat, to jeszcze podebrać trochę od innych. Zapędziła się przy tym w kozi róg. Trudno też było Platformie walczyć z pozytywnym przekazem Andrzeja Dudy - komentuje ekspert. - Gdyby mnie o to zapytano, z pewnością doradzałbym, delikatnie określając, nieeksponowanie osoby posła Niesiołowskiego w przekazie medialnym - podsumowuje dr hab. Maciej Drzonek.

Zobacz też jak głosowały kobiety, a jak mężczyźni w ostatnich wyborach prezydenckich
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (845)