PolskaPo pierwsze A1!

Po pierwsze A1!

Już nikt nie walczy o autostradę Północ-Południe. Do boju więc wkracza "Dziennik Bałtycki".

01.08.2003 | aktual.: 01.08.2003 13:57

Autostrada A-1, którą eksperci z Brukseli uznali za jedną z najważniejszych inwestycji transportowych w Unii Europejskiej, dla polskich urzędników z Ministerstwa Infrastruktury jest niewarta uwagi. Wciąż nie wiadomo, kiedy ruszy jej budowa. Nie wiadomo nawet, jak ostatecznie ma być ona finansowana! Niemal co dnia z resortu infrastruktury, dochodzą nowe, sprzeczne ze sobą informacje na temat przyszłości A-1. Od ośmiu lat opisujemy przepychanki wokół projektu A-1, istny festiwal niemożności, niekompetencji, zaniechania, głównie decydentów szczebla centralnego. Czas przyglądania się skończył. "Dziennik" rozpoczyna akcję "Po pierwsze A-1". Każdego dnia będziemy nękać odpowiedzialnych urzędników, mobilizując ich do działania, a opinię publiczną do wywierania na nich presji. Będziemy powtarzać swoje, póki budowa nie ruszy.

Choć Pomorzanom trudno się z tym pogodzić, powoli stajemy się regionem peryferyjnym. Zmienić to może nowoczesne połączenie lądowe z resztą kraju i dalej - z południem Europy. Krótko mówiąc - autostrada. Komisja Europejska uznała budowę A-1 za jedną z 18 priorytetowych inwestycji transportowych poszerzonej Unii. Dla nas jest to inwestycja absolutnie numer jeden.

A Warszawa ma czas. Przetarg na budowę i eksploatację autostrady A-1 na odcinku między Gdańskiem i Toruniem Agencja Budowy i Eksploatacji Autostrad ogłosiła w grudniu 1995 r. Ostatecznie umowę z konsorcjum Gdańsk Transport Company, parafowano podobno w sierpniu ub. r. Podobno, bo Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, sprawę uważa wciąż za otwartą.

Niedawno odpowiedzialny za autostrady wiceminister infrastruktury Sergiusz Najar stwierdził, że A1 wymaga szczególnego wsparcia Unii Europejskiej. Dlatego rząd domaga się jej wpisania na listę priorytetowych inwestycji infrastrukturalnych Unii Europejskiej, sporządzoną ostatnio przez ekspertów z Brukseli. Nieoficjalnie mówi się także, że Bruksela chciałaby, aby Polska zrezygnowała z partnerstwa publiczno-prywatnego przy budowie autostrad. To oznaczałoby odebranie GTC koncesji i rozpoczęcie całej zabawy od nowa. Tymczasem na niedoinwestowanych, rozjeżdżanych przez tiry, drogach z Trójmiasta do Warszawy i Łodzi codziennie giną ludzie.

Kiedy wreszcie urzędnicy zrozumieją, że bezkolizyjne połączenie drogowe Pomorza z resztą kraju jest potrzebne nie tylko po to, żeby "warszawka" mogła w lecie wozić swoje deski surfingowe do Władysławowa z prędkością 180 km na godzinę? Do walki o autostradę od dziś włącza się "Dziennik Bałtycki". Będziemy nękać wszystkich odpowiedzialnych za jej budowę. Od dziś nie będą spali spokojnie. Obiecujemy!

Nie odpuścimy!

Będziemy CODZIENNIE przypominać o konieczności wybudowania autostrady.

Będziemy CODZIENNIE nękać telefonami autostradowych decydentów: osoby odpowiedzialne za opóźnianie budowy i te, które mogą pomóc, ale robią zbyt mało w tym kierunku. Będziemy pytać: Co pan zrobił dziś dla sprawy A-1?

Będziemy na bieżąco informować o wszystkich decyzjach dotyczących tej inwestycji.

Będziemy wytykać błędy i zaniechania, ujawniać nazwiska winnych.

Będziemy domagać się wyciągnięcia konsekwencji (ze skarbowymi i karnymi włącznie) w stosunku do, tych przez których A-1 jest bardziej mglistą wizją niż drogą z asfaltu i betonu.

Napiszemy o wszystkich, którzy zginęli w wypadkach na drodze Gdańsk-Warszawa i Gdańsk-Łódź z powodu braku autostrady.

Będziemy liczyć - przypominać kto i ile traci na tym, że autostrada wciąż nie może powstać.

Będziemy mobilizować naszych Czytelników do symbolicznego i faktycznego wsparcia idei budowy. Będziemy organizować masowe protesty i ponaglenia. Na początek namawiamy do wysłania petycji do premiera. Jeśli zajdzie taka konieczność połączymy żywym łańcuchem Gdańsk i Nowe Marzy, gdzie autostrada ma opuścić nasze województwo. Jeśli zabraknie ziemi na budowę, zorganizujemy jej zbiórkę wśród Czytelników.

Rozdamy nalepki na samochody wszystkim, którzy zechcą poprzeć naszą akcję. Niech zobaczą ilu z nas ta sprawa leży na sercu.

Dariusz Szreter

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)