"PO opowiada śmieszne bajeczki, a PiS straszne horrory"
- Różnimy się i formą, i treścią od PiS i PO. Formą w tym sensie, że nie chcemy dalej prowadzić polityki delegitymizacji przeciwnika politycznego, odmawiania mu prawa do patriotyzmu czy posądzania go o wariactwo - wyjaśnia zasady działania PJN europoseł Marek Migalski w rozmowie z "Rzeczpospolitą". - PO opowiada ludziom śmieszne bajeczki, a PiS straszne horrory - dodaje.
28.12.2010 | aktual.: 28.12.2010 12:21
- Chcemy być bardziej sprawni, wiarygodni i promodernizacyjni, bardziej przyzwoici niż PO. Krótko mówiąc, im się nie chce, a nam się chce. Oni przez trzy lata zrobili to, co sprawny rząd zrobiłby w trzy miesiące. To po prostu leniuchy, którym się nie chce. Lub nie potrafią. PO rządzi nieskutecznie, my byśmy zrobili to lepiej - deklaruje Migalski.
Natomiast odnosząc się do PiS stwierdził, że est to nieskuteczna opozycja. - Jesteśmy chyba jedyną partią, która nie stosuje witkacowskich narkotycznych pigułek Murti-Binga, które mają jedynie dać odlot i odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw naprawdę istotnych. Mówimy, że czekają nas ciężkie lata, ale jednocześnie deklarujemy, że jesteśmy gotowi do podjęcia ciężkich reform.
Dalej europoseł mówi, że jego ugrupowanie postrzega swoich konkurentów politycznych jako przeciwników, a nie wrogów czy zdrajców. Jego zdaniem jest to ważne, bo Polacy zaczęli strzelać do siebie. - Nasz program będzie najbardziej promodernizacyjny, przy jednoczesnym konserwatyzmie w sferze wartości - stwierdza Migalski.
- Nasi przeciwnicy mają problem: w dni parzyste oskarżają nas, że jesteśmy podróbką PiS, a w nieparzyste, że jesteśmy przystawką PO. Tak czy inaczej, obie strony tworzą świat wirtualny. A my chcemy uprawiać fenomenologię polityczną, czyli dojść do rzeczy takich, jakimi one są.