Po nieudanej akcji w Magdalence wróci do policji?
Zastępca szefa stołecznej policji Jan P. podejrzany o niedopełnienie obowiązków służbowych w trakcie akcji policyjnej w Magdalence może wrócić do pracy w stołecznej komendzie. Nie będzie mógł jednak pełnić swojej dotychczasowej funkcji - zdecydował Sąd Rejonowy w Ostrołęce.
19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 18:01
Tym samym sąd zmienił decyzję ostrołęckiej prokuratury, która bezterminowo zawiesiła inspektora w pełnieniu obowiązków służbowych, po tym jak na początku lipca postawiła mu zarzuty w sprawie akcji w Magdalence. P. nadzorował m.in. wydział do walki z terrorem kryminalnym w Komendzie Stołecznej Policji.
Sąd uściślił decyzję prokuratury zawieszając Jana P. w pełnieniu obowiązków pierwszego zastępcy komendanta stołecznego policji. Oznacza to, że może pełnić inne funkcje w komendzie - wyjaśnił w rzecznik ostrołęckiej prokuratury Tomasz Mierzejewski.
Dodał, że w pełnieniu funkcji zastępcy szefa stołecznej policji P. jest nadal zawieszony bezterminowo.
Zarzuty wobec innych osób
Inspektor Jan P. powiedział, że decyzja ostrołęckiego sądu go nie satysfakcjonuje. Nie zgadzam się z zarzutami, które mam, ale musi trwać postępowanie. Dla mnie to wszystko jest rażąco niesprawiedliwe - podkreślił.
Celem akcji w podwarszawskiej Magdalence było zatrzymanie dwóch przestępców zamieszanych w zabójstwo policjanta w Parolach w 2002 r - Roberta Cieślaka i Igora Pikusa. Podczas akcji przeprowadzonej z 5 na 6 marca 2003 r. zginęło dwóch policjantów (jeden na miejscu, drugi zmarł w szpitalu), a 16 zostało rannych. Obaj bandyci zginęli, jak się później okazało, w wyniku zaczadzenia.
Oprócz Jana P. w tej sprawie postawiono zarzuty także byłemu dowódcy pododdziału antyterrorystycznego Jakubowi J. i naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażynie B. Dotyczą one niedopełnienia obowiązków służbowych zarówno w trakcie przygotowania, jak i przeprowadzenia akcji.
Prokuratura zastosowała także wobec Grażyny B. środek zapobiegawczy w postaci bezterminowego zawieszenia w pełnieniu obowiązków, jednak sąd zmienił tę decyzję, zawieszając ją jedynie w pełnieniu funkcji naczelnika.
Śledztwo ostrołęckiej prokuratury jest przedłużone do 23 września 2004 roku.
Bez elementu zaskoczenia?
W sprawie Magdalenki prowadzono również wewnętrzne postępowanie w policji, w efekcie którego powstał raport Komendy Głównej Policji. Jego autorzy zwrócili uwagę, że w Magdalence policja przyjęła "szablonowe rozwiązanie, pozbawione elementu zaskoczenia". Za błąd uznano także to, że na miejscu nie było karetek pogotowia.
Ocenili, że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych". Ponadto - uznał zespół - nie posiadano żadnych informacji operacyjnych nt. rozmieszczenia na terenie posesji zamaskowanych urządzeń wybuchowych. Ponadto nie założono wariantu, że szturmujący policjanci nie wejdą do budynku i będą zmuszeni prowadzić działania z zewnątrz.
Do uchybień i nieprawidłowości zaliczono także to, że policja nie dotarła do właściciela posesji, urzędu gminy, przyległych posesji i nie sporządziła dokumentacji audiowizualnej. Nie rozpoznano dokładnie terenu planowanych działań. Nie było też "wariantu zapasowego" na wypadek niepomyślnego rozwoju sytuacji. Nie było zapasowej amunicji i karabinów Kałasznikowa,
Zespół opracowujący raport zwrócił się do komendanta głównego policji m.in. o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zastępcy szefa Centralnego Biura Śledczego KGP - dowódcy pododdziału antyterrorystycznego Jakuba J. i wobec Grażyny B. Postępowania te zostały zawieszone ze względu na toczące się śledztwo prokuratorskie.