PO ma problem z wykluczonymi politykami. W klubie mówi się o naciskach
Status usuniętych z PO Joanny Fabisiak, Marka Biernackiego i Jacka Tomczaka wcale nie jest jasny. Formalnie wciąż są w klubie, a procedura odwoławcza się przeciąga. W nieoficjalnych rozmowach członkowie klubu mówią, że zarząd zaplątał się we własne nogi.
Na stronie sejmowej przy nazwiskach Fabisiak, Biernackiego i Tomczaka wciąż znajdują się litery "PO". Pomimo faktu, że w praktyce nie są członkami klubu.
Tomczak i Biernacki mówią "Rzeczpospolitej", że nie dostają klubowych SMS-ów i nie są zapraszani na posiedzenia. - Nie korzystają z praw członka Platformy, nie biorą udziału w naszych spotkaniach i wyjazdach - dodaje rzecznik PO Jan Grabiec.
Jego zdaniem dzieje się tak, bo decyzja o wykluczeniu z partii była też decyzją o wykluczeniu z klubu. Dlaczego więc Platforma nie poprosiła Kancelarii Sejmu o uwzględnienie tego na stronach internetowych? Grabiec mówi trwa procedura odwoławcza. - Posłowie wystąpili z listem, który jest formą odwołania - tłumaczy.
Problem w tym, że wyrzucona trójka od początku zapowiadała, że nie będzie się odwoływać. - Głosowanie w sprawach sumienia nie powinno podlegać dyscyplinie - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Biernacki. - Napisaliśmy do zarządu pismo wyjaśniające nasze stanowisko. Zasugerowaliśmy zmianę decyzji. Jednak nie jest to odwołanie, bo ono byłoby skierowane do sądu koleżeńskiego - dodaje. Inaczej uważają władze partii.
Kiedy zakończy się procedura odwoławcza? Nie wiadomo. Grabiec informuje, że "nie ma tego punktu" w programie najbliższych posiedzeń zarządu.
"Zarząd zaplątał się we własnej nogi"
W nieoficjalnych rozmowach członkowie klubu PO mówią, że "zarząd zaplątał się we własne nogi". - Uwikłał się w sytuację, z której nie potrafi wybrnąć - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden z polityków PO. - Sprawa jest wyjątkowo trudna do zaakceptowania przez elektorat zwłaszcza w przypadku Marka Biernackiego. To przecież dwukrotny były minister, którego przedstawialiśmy jako wybitnego eksperta od służb - zauważa.
W klubie PO mówi się o naciskach, które na władze partii wywierają stronnicy wykluczonych posłów. Jeszcze w styczniu z listem w ich obronie wystąpiło dziesięciu senatorów. Niektórzy z nich grożą, że w przypadku braku zmiany decyzji wystąpią z klubu.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że takie sygnały wysyłała senator Grażyna Sztark. Otwarcie chęć wystąpienia z klubu manifestuje też senator Jan Filip Libicki. - Jeśli koledzy nie zostaną przywróceni, oznacza to, że w PO nie ma miejsca dla osób o konserwatywnych poglądach, więc również dla mnie. Mijają już cztery miesiące i nie wyobrażam sobie, byśmy np. za kolejny miesiąc stali w tym samym miejscu - komentuje.
Fiasko głosowań ws. aborcji
Zarząd PO usunął z partii Joannę Fabisiak, Marka Biernackiego i Jacka Tomczaka w konsekwencji wydarzeń z 10 stycznia. Sejm głosował wtedy nad dwoma obywatelskimi projektami aborcyjnymi: liberalizującym obecne przepisy, autorstwa Barbary Nowackiej, i zaostrzającym je, wniesionym przez Kaję Godek.
Plan zakładał, że oba trafią do komisji, więc nawet za projektem Nowackiej zagłosowała grupa posłów PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Jednak ostatecznie do dalszych prac trafił tylko projekt Godek. Wszystko przez znaczne absencje w ławach opozycji.
Fabisiak, Biernacki i Tomczak głosowali za projektem Godek. - Zastraszanie nie jest dobrym sposobem zarządzania partią - komentowała wykluczona posłanka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl