"PO jest jak panienka - i chce, i boi się"
PO opracowała w tajemnicy projekt kontrowersyjnych zmian w konstytucji. O pomysłach Platformy powiedział Wirtualnej Polsce Tadeusz Iwiński z SLD. – To zamach na konstytucję – oburza się poseł. Waldy Dzikowski z PO przyznaje, że projekt jest, ale partia informowała o nim już pod koniec marca. - Pan Iwiński chyba nie wie, co się dzieje wokół niego - odpowiada poseł. Iwiński odpowiada, że znał plany, ale projekt zobaczył dopiero teraz.
07.05.2010 | aktual.: 20.05.2010 05:52
Zobacz też: PO w tajemnicy szykuje zamach na konstytucję
Jak zdradził Wirtualnej Polsce Tadeusz Iwiński, PO chce rezygnować z zasady proporcjonalności w wyborach parlamentarnych, eliminując tym samym Lewicę i PSL z gry. – Pojawił się nieoficjalny projekt radykalnych zmian, którego wnioskodawcą jest Grzegorz Schetyna – powiedział poseł. Jak dodał, projekt przygotowany był już w lutym.
Oprócz tego PO chce okroić ilość parlamentarzystów. Posłów byłoby tylko 300, a senatorów - 49. Kolejną zmianą miałoby być wprowadzenie włoskiego modelu polegającego na tym, że byli prezydenci uczestniczą posiedzeniach senatu na pełnych prawach.
Co na to Grzegorz Schetyna? Nie udało nam się z nim skontaktować, ma wyłączony telefon. Waldy Dzikowski z PO potwierdził, że są takie pomysły. – Faktycznie chcemy zmniejszyć liczbę posłów i senatorów. Myśleliśmy też o zastąpieniu proporcjonalnej ordynacji wyborczej przez system wyborów większościowych w okręgach jednomandatowych. Na razie chodziłoby tylko o wybory do senatu. Nie wiem czemu pan Iwiński się dziwi, widocznie mało uważnie śledzi to, co dzieje się w życiu publicznych – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Iwiński jednak ripostuje: - O pomysłach jednomandatowych okręgów słyszałem, bo PO już od wielu lat o tym mówi. Zaszokowało mnie, że projekt jest na tak zaawansowanym poziomie, ma ponad 30 stron i wiele załączników, jest opatrzony opiniami ministerstw. Podpisało się pod nim większość posłów PO, a my nic o tym nie wiedzieliśmy, odbywało się to za naszymi plecami - mówi poseł SLD.
Faktycznie, pod koniec marca szef klubu PO Grzegorz Schetyna, prezentował projekt zmian na konferencji prasowej. Podkreślił wówczas, że o ile zmiana ordynacji wyborczej do sejmu wymagałaby nowelizacji konstytucji, to jednomandatowe okręgi w wyborach do senatu można wprowadzić zmieniając jedynie ordynację wyborczą, tak jak nowelizuje się inne ustawy.
Schetyna powiedział wtedy, że PO liczy na wsparcie koalicjanta, ale ma też sygnały z Prawa i Sprawiedliwości, że to jest temat, nad którym chcą pracować. Waldy Dzikowski dodał w rozmowie z Wirtualną Polską, że prawdopodobnie zaraz po wyborach prezydenckich powstanie komisja, która zajmie się proponowanymi zmianami.
Posłowie partii opozycyjnych nie wiele jednak wiedzieli o szczegółach zmian. – Nic o tym nie wiem, a przecież zasiadam w Komisji Nadzwyczajnej. Dopóki nie zobaczę konkretnego projektu nie będę gdybać - powiedział Kłopotek. Natomiast Andrzej Dera z PiS uważa, że tak się nie robi. - To jest robota klubowa - nad konstytucją pracuje się wspólnie - mówi.
Jak dodaje projekt nie budzi w nim przerażenia, bo sama Platforma ma świadomość, że poza PO nie ma zgody innego klubu dla ordynacji większościowej. - Robią to po to by pokazać, że w jakiś sposób realizują swoje hasła wyborcze. Dlatego też podejrzewam, że będzie to jeden z elementów kampanii w stylu: "My chcemy zmian, ale inne, niedobre partie nam nie pozwalają".
Podobną opinię wyraził Marek Suski z PiS. - Słyszałem już o wielu innych projektach, które PO przygotowuje. Już mieli je wnosić, a potem się okazało, że albo projektów nie ma, albo wnoszą kilka konkurencyjnych – jak choćby z in vitro. PO zachowuje się jak ta panienka co – i chce i boi się. Jadą od bandy do bandy, a skutków nie widać. Jak zobaczymy projekt będziemy rozmawiać. Plotkami niech się zajmują w maglu - podsumowuje Suski.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska, współpraca: Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska