PolitykaPo atakach na przeciwników PiS podczas miesięcznicy: sprawa trafi na policję

Po atakach na przeciwników PiS podczas miesięcznicy: sprawa trafi na policję

Podczas piątkowej demonstracji przed Pałacem Prezydenckim, ktoś pociął kurtki przeciwników PiS ostrym narzędziem. Po opisaniu przez nas sprawy, zgłosiły się do nas kolejne ofiary. Planują też zgłosić sprawę na policję.

Po atakach na przeciwników PiS podczas miesięcznicy: sprawa trafi na policję
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański

13.03.2017 | aktual.: 13.03.2017 16:14

W piątkowy wieczór na Krakowskim Przedmieściu było niezwykle nerwowo. Z jednej strony policyjnego kordonu stali przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości, w dużej mierze sympatycy KOD i organizacji ObywateleRP. Z drugiej byli zwolennicy PiS, czekający na comiesięczne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego.

Ostre narzędzie

Wśród krzyków i przepychania z policją, ktoś uszkodził ostrym narzędziem kurtki co najmniej kilku osób protestujących przeciw PiS. Sprawę opisaliśmy w sobotę. Po publikacji tekstu odezwały się do nas kolejne osoby, których ubrania zniszczono. Wszystkie z nich stały w tłumie od strony placu Zamkowego.

- My staliśmy bliżej w kierunku placu Zamkowego - relacjonuje w mailu jeden z uczestników demonstracji. - W pewnym momencie w nasze otoczenie wmieszał się spory tłum uczestników miesięcznicy smoleńskiej. Zaczęto nas wyzywać od esbeków, komunistów, używając przy tym bardzo wulgarnych słów. Ja tylko odpowiadałem, że mają Boga w sercu, a tak się zachowują. Popychano nas, wyciągano ręce do bicia. Po pewnym czasie odeszliśmy od nich, a w drodze do domu zauważyliśmy, że mamy kurtki pocięte na plecach - opisuje.

"Nie liczyliśmy na policję"

Dodaje: - Myśleliśmy, że to dotknęło tylko nas i jak najszybciej je wyrzuciliśmy, ponieważ poczuliśmy się bardzo poniżeni (naznaczeni przez ludzi ze strony smoleńskiej). I nie liczyliśmy na jakąkolwiek pomoc ze strony policji. W tłumie sprawca jest w praktyce nieosiągalny. Moja partnerka czuje się zastraszona i stwierdziła, ze już więcej nie pójdzie na żadna manifestacje, ponieważ jak oni tną kurtki, to być może w przyszłości pójdą dalej.

Teraz czeka na sygnał od pozostałych poszkodowanych, by zgłosić sprawę policji. Ale niektórzy wzięli już sprawy w swoje ręce. - Dzisiaj napisałam do rejonowego dzielnicowego, żeby mi poradził czy przestępstwo mogę zgłosić w komisariacie dzielnicowym czy też muszę udać się gdzieś indziej - opowiada Wirtualnej Polsce kolejna z uczestniczek demonstracji.

Sprawca na nagraniu?

- Miałam na sobie grubą, sportową kurtkę z bardzo mocnego materiału którego przecięcie wymagało ostrego narzędzia. Cięcie o długości 25 cm jest na wysokości łopatek, trudno uwierzyć, że ruch na takiej wysokości jest niemożliwy do zaobserwowania na nagraniach z kamer monitoringu - dodaje.

Część poszkodowanych relacjonuje, że próbowała poinformować policję o ataku na nich, ale zostali odesłani na komendę. - Formalnie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, w tym przypadku uszkodzenia mienia, należy złożyć osobiście w jednostce Policji. Zdarzenie miało miejsce w piątek, dzisiaj mamy poniedziałek... i nikt do chwili obecnej nic nie zgłosił - wyjaśnia Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.

Policja: Dołożymy starań

- Kwestia złożenia zawiadomienia w jednostce wynika m.in. z konieczności sporządzenia niezbędnej dokumentacji. W warunkach zabezpieczania manifestacji nie ma takich możliwości - tłumaczył Mariusz Mrozek. - Jeżeli takie zostanie złożone, dołożymy starań w celu wyjaśnienia wszelkich okoliczności zdarzenia - dodawał.

Zanim policja przeanalizuje setki godzin nagrań, minął tygodnie. A już za miesiąc rocznica katastrofy. Przy takim poziomie napięcia przy standardowej miesięcznicy, należy się po prostu bać tego, co wydarzy się na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia.

Zobacz także
Komentarze (859)