Płot na granicy. Fachowiec grzmi: To amatorka
Na polsko-białoruskiej granicy powstaje ogrodzenie. Rząd zapewnia, że uchroni ono przed napływem uchodźców i osób, które "nielegalnie próbują przekroczyć granicę". Tymczasem zdaniem doświadczonego fachowca, konstrukcja może okazać się niewystarczająca. Wskazał błędy, jakie robią żołnierze.
Z fachowcem Bogdanem Orłowskim porozmawiali dziennikarze tabloidu "Fakt".
Jak przekonuje, decyzja rządzących o podwieszeniu płotu z drutu kolczastego na metalowych słupkach jest nietrafiona. Rozmówca dziennika zwrócił uwagę, że choć technologia jest szybka, to jego zdaniem nie zagwarantuje osiągnięcia celów, o których mówi minister Mariusz Błaszczak.
- Dlaczego nie robią podmurówki? - miał zapytać retorycznie Orłowski, murarz z kilkunastoletnim stażem.
Zobacz też: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: "Trzeba odróżnić migrantów i uchodźców"
Jego zdaniem, żołnierze powinni zacząć od zbrojonego betonowego cokołu a dopiero do niego montować słupki. Tylko w ten sposób konstrukcja byłaby stabilna. Jak dodaje, przez taki płot nie prześlizgnąłby się "żaden nielegalny imigrant, ani nawet dziki zwierz".
Ogrodzenie na polsko-białoruskiej granicy. Głosy krytyki
Zdjęcia powstającego na granicy płotu wywołały dyskusję dotyczącą jego solidności. Internauci wskazywali, że ogrodzenie składające się z drutu ostrzowego, zwanego "concertiny", długo nie ustoi.
Sprawę skomentował w rozmowie z portalem o2 wiceszef SKW płk Maciej Matysiak. Jak przekonywał, już sam pomysł płotu na granicy "to na dłuższą metę pomysł poroniony, bo problem migracji nie jest stały, a cykliczny".
- Skuteczność takich ogrodzeń widzimy na przykładzie granicy USA - Meksyk, gdzie powstaje mur - powiedział oficer.
Specjalista podkreślał, że tego typu zabezpieczenie może jedynie utrudnić pokonanie terenu. Na drut wystarczy bowiem rzucić kilka większych gałęzi czy desek i stanie się już możliwy do sforsowania. Były wojskowy wskazał, że przy płocie z "concertiny" niezbędny byłby także kompleksowy nadzór. W tym kontekście wskazał patrole, dozór za pomocą dronów czy sieci czujników.
Źródło: Fakt/o2