Płonie statek na Antarktyce - środowisko zagrożone
Pożar japońskiego
wielorybniczego statku-przetwórni na wodach antarktycznych budzi
obawy o skażenie środowiska, bowiem jednostka ta ma na pokładzie
tysiąc ton oleju napędowego i inne chemikalia.
Pożar statku "Nisshin Maru" wybuchł w czwartek około godziny 5. rano czasu nowozelandzkiego (17. czasu polskiego w środę), gdy znajdował się on 265 mil morskich na północ od amerykańskiej bazy naukowej McMurdo na wybrzeżu Antarktydy - poinformowały władze Nowej Zelandii.
Według nich, statek walczącej z połowami wielorybów organizacji ekologicznej Greenpeace "Esperanza" nie ma nic wspólnego z tym incydentem, bowiem znajduje się w odległości dwóch dni rejsu od miejsca zdarzenia.
Jeden członek załogi "Nisshin Maru" zaginął, 126 wzięły na pokład inne japońskie statki wielorybnicze, a 31 walczy nadal z pożarem.
Według nowozelandzkich władz żeglugowych, pożar, którego pożywką jest również olej wielorybi, został zlokalizowany i japońscy marynarze czekają, aż sam wygaśnie. Na razie nie wiadomo, czy da się ponownie uruchomić maszyny napędowe. Dryfowanie bezwładnego statku po burzliwych wodach antarktycznych zakończyłoby się najprawdopodobniej jego zatonięciem.
Kapitan informuje, że sytuacja jest pod kontrolą - powiedział rzecznik administracji żeglugowej Nowej Zelandii Steve Corbett, ostrzegając jednocześnie, że istnieje potencjalna możliwość wznowienia (pożaru).
Pożar zlokalizowany jest pod pokładem, pod mostkiem i nad maszynownią. Nie skończył się, nadal trwa, ale ogranicza się do pomieszczeń przetwórni. To poważny pożar. Odizolowali jego strefę i czekają, aż wszystko się wypali. Temperatura spada, to dobra wiadomość - oświadczył Corbett Reuterowi. Japończycy nie zażądali dla "Nisshin Maru" przewidzianej konwencjami morskimi pomocy międzynarodowej.