Płk. Bieszyński: nie mam nic wspólnego z wypuszczeniem Mazura
Pułkownik Ryszard Bieszyński zapewnił w magazynie "Kropka nad i", że nie miał udziału w zwolnieniu z więzienia Edwarda Mazura. Powiedział, że nie uczestniczył w naradzie prokuratorów po zatrzymaniu Mazura i w ogóle nie wiedział, że taka narada się odbywa. Były szef Zarządu Śledczego UOP twierdzi, że zatrzymaniu i wypuszczeniu Mazura z więzienia dowiedział się z prasy.
24.10.2006 | aktual.: 24.10.2006 22:04
Ryszard Bieszyński jest zdania, że Mazur nie nic wspólnego z zabójstwem generała Papały, podobnie, jak Andrzej Zieliński ps. Słowik, czy trzeci mężczyzna, któremu przedstawiono zarzut. Zdaniem Bieszyńskiego, ze sprawą nie mieli nic wspólnego także byli oficerowie SB: gen. Kurnik i gen. Sasin.
Ryszard Bieszyński uważa, że obecność Mazura na miejscu zbrodni nie jest żadnym dowodem na współudział w zbrodni, a w śledztwie wciąż brakuje motywu zabójstwa. Jego zdaniem, generał Papała, po zakończeniu służby, nie mógł dotrzeć do nowych informacji w prowadzonych śledztwach, gdyż "wypadł ze służbowego drylu". Ryszard Bieszyński uważa, że zeznania Edwarda Mazura niczego nie wniosą do śledztwa.
Tymczasem "Nasz Dziennik" twierdzi, że pułkownik Ryszard Bieszyński, który kierował śledztwem prowadzonym przez Urząd Ochrony Państwa, pracował wcześniej w Służbie Bezpieczeństwa i był związany z generałami SB Józefem Sasinem i Romanem Kurnikiem, których nazwiska pojawiają się w związku ze sprawą zabójstwa Marka Papały.
Gazeta powołując się na swoich informatorów podaje, że Bieszyński nie tylko podważał materiał zebrany przez prokuraturę, wskazujący na związki środowisk byłej SB ze zbrodnią, ale również przyczynił się do wypuszczenia przez prokuraturę Edwarda Mazura, podejrzanego o zlecenie zabójstwa. Wystawiona przez niego opinia posłużyła wówczas prokuratorowi generalnemu Karolowi Napierskiemu jako "pretekst" do zwolnienia Mazura z aresztu - pisze "Nasz Dziennik".