Płażyński o tekście "Gazety Wyborczej" i Sajnógu: Żenujący atak na osobę, która wyszła na prostą
- Był wiele lat temu członkiem sekty i trzeba chyba człowiekowi współczuć, że dał się zwieść. Ale należy docenić, że wyszedł na prostą, a nie pastwić się nad nim. Gdyby to nie mnie wspierał Zbigniew Sajnóg, "Gazeta Wyborcza" w ogóle by się tematem nie zajmowała.- mówi WP Kacper Płażyński, kandydat PiS na prezydenta Gdańska.
29.10.2018 | aktual.: 29.10.2018 17:43
Przynależność do sekty religijnej i uczestnictwo w obrazoburczych happeningach zdecydowanie nie budzą pozytywych skojarzeń u osób o konserwatywnych poglądach. Tymczasem artysta Zbigniew Sajnóg, który ma to wszystko za sobą, jest dzisiaj ekspertem ds. kultury kandydata PiS na prezydenta Gdańska. Jego przeszłością zajęła się na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w Gdańsku "Gazeta Wyborcza".
Dziennik przypomina, że Sajnóg był między innymi artystą grupy Totart i uczestnikiem skandalizujących happeningów. Sajnóg jest też autorem kultowego wiersza „Flupy z p...”, o którym dziś Płażyński pochlebnie się wypowiada. Dzisiejszemu doradcy Płażyńskiego nie była również obca ezoteryka. Sajnóg był członkiem sekty religijnej Niebo.
Kto nie popełnia grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem
Kacper Płażyński w rozmowie z Wirtualną Polską przekonuje, że jest to celowy atak "Gazety Wyborczej", choć absolutnie nieuzasadniony: - Pan Zbigniew Sajnóg ma olbrzymie zasługi dla kultury w Gdańsku. Jest jednym z najbardziej znanych współczesnych poetów pochodzących z tego miasta. Działał w Totarcie, który nota bene przez ostatnie dekady "Gazeta Wyborcza" wynosiła pod niebiosa. I nagle pan Sajnóg zaczął im przeszkadzać, bo współpracuje ze mną - mówi Płażyński.
- Był członkiem sekty, to Panu nie przeszkadza? - pytamy kandydata na prezydenta Gdańska.
- Był wiele lat temu członkiem sekty i trzeba chyba człowiekowi współczuć, że dał się zwieść. Ale trzeba też docenić, że wyszedł na prostą, a nie pastwić się nad nim. Nikt przy zdrowych zmysłach nie stwierdzi chyba, że ofiary sekt powinny być wykluczane z życia społecznego czy publicznego. Powiem tak: gdyby Zbigniew Sajnóg wspierał Pawła Adamowicza, "Gazeta Wyborcza" w ogóle by się tym tematem nie zajmowała - twierdzi Płażyński.
- Kiedy się poznaliście, jak zawiązaliście współpracę? - dopytujemy.
Płażyński opowiada: - Mamy wspólnych znajomych. Działam w Fundacji na Rzecz Gdańska i Pomorza, która prowadzi m.in. portal "Gdańsk - strefa prestiżu". Fundacji, wokół której gromadzi się bardzo wielu ludzi z różnych środowisk związanych z Gdańskiem i działających na rzecz miasta. Prowadzimy wiele wykładów, wiele cennych inicjatyw. Pojawia się na nim "mix intelektualny" wielu gdańszczan. I na takich spotkaniach spotkałem pana Sajnóga. Chyba dwa lata temu. Jesteśmy bardzo otwarci na różne światopoglądy, lubimy dyskutować. Kultura powinna być otwarta. Sztuka na tym polega, bez otwartości nie ma sztuki.
Gdy przypominamy, że Zbigniew Sajnóg uczestniczył przed laty w obrazobórczych happeningach, Płażyński odpowiada ze spokojem: - Panie redaktorze, kto nie popełnił grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem. W tych samych happeningach uczestniczyli Tymon Tymański czy Paweł Konnak, nikt im z tego nie czyni zarzutów. Żenujące jest, że "Wyborcza" wyciąga rzeczy sprzed 30 lat.
Jak przypomina dziennik, w latach 80. grupa Totart balansowała "między sztuką a szaleństwem". Bożena Aksamit tak opisała występ Totartu w Rzeszowie: "Tymański chodził z pomalowaną twarzą i krzyczał: „Europa! Papież wali konia". Później Sajnóg przez 20 minut czytał w ciszy „Manifest o końcu świata", a potem Konjo pląsał w rajstopach do muzyki, którą grał Tymon z kolegami, Kudłaty czytał wiersze i golił nogi, Sajnóg wyciągał serdelki z rozporka i dawał mu do zjedzenia. Na ścianie jak zwykle wyświetlano pornola. I wtedy Konjo zrobił kupę na tackę, a Tymon nasikał na niego. Na koniec Sajnóg wysmarował Konnaka sztucznym gównem. Tym razem przesadzili. Za kilka dni mieli wystąpić w Teatrze Witkacego w Zakopanem, a potem w Gdańsku. Odmówiono im. – Gównojadom dziękujemy – usłyszeli".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl