Plażowicze i ratownicy szukali mężczyzny w Sarbinowie. "Wyjątkowa solidarność"
Złapali się za ręce, weszli do wody i przeszukiwali dno. Plażowicze utworzyli "łańcuch życia" i pomogli ratownikom w akcji. - Widać, że ludzie są wrażliwi, nie są biernymi obserwatorami - mówi nam Magdalena Zając, która widziała akcję.
"Łańcuch życia" zazwyczaj tworzą plażowicze, którzy znaleźli się w miejscu, gdzie mogło dojść do tragedii. Ludzie łapią się za ręce i wchodzą do wody, potem idąc wzdłuż plaży przeszukują dno. Tylko w ostatnich tygodniach ratownicy kilkukrotnie angażowali w ten sposób plażowiczów do pomocy.
Tak szukano mężczyzny na Helu, jednak wtedy akcja nie przyniosła rezultatów. W sobotę "łańcuch życia" utworzyli turyści w Chałupach, a w niedzielę w Sarbinowie. Niestety obie akcje zakończyły się tragicznie. Zaginionych odnaleziono, ale nie udało się ich uratować.
Plażowicze szukali mężczyzny. "Widać, że ludzie są wrażliwi"
Do poszukiwań 45-letniego mężczyzny w Sarbinowie (woj. zachodniopomorskie) dołączyło kilkadziesiąt osób. Poza tym na miejsce skierowano śmigłowiec LPR i ratowników na skuterach wodnych. - Akcja była bardzo dobrze zorganizowana, ludzie zareagowali spontanicznie i solidarnie. Przestrzegali wszystkich zaleceń służb ratunkowych - opowiada nam Magdalena Zając, która była świadkiem akcji.
- Często ludzie szukają w takich sytuacjach sensacji. Niekoniecznie pomagają, a nawet utrudniają akcje swoim zachowaniem. Tutaj tego nie było - zauważa. - Akcja poszukiwawcza zajęła godzinę, później trwała reanimacja, która okazała się nieskuteczna - dodaje.
Do tragedii doszło na niestrzeżonej plaży. Według relacji świadków 45-latek pływał na materacu ze swoim 14-letnim synem. Nagle wpadł do wody i zaczął się topić, mimo że morze było wtedy spokojne. Mężczyzna najprawdopodobniej zasłabł, a syn próbował go ratować.
- Na początku mówiło się, że to ojciec ratował syna, ale było zupełnie odwrotnie. Rozmawiałam z nim bezpośrednio po wypadku, był w bardzo dużym szoku. Rzucił się ojcu na ratunek, ale przez zmęczenie też zaczął tonąć - relacjonuje nasza rozmówczyni.
Mężczyznę wyłowił jeden z plażowiczów, który był częścią łańcucha. Sam zanurkował po zaginionego. Ochotnicy razem z ratownikami wyciągnęli mężczyznę na brzeg, gdzie zaczęła się reanimacja. Trwała ponad godzinę, niestety nie przyniosła efektów.
- Mimo wszystko rośnie serce, bo widać, że ludzie są wrażliwi, nie są biernymi obserwatorami, tylko reagują na polecenia służb - podsumowuje Magdalena Zając.
Władze apelują o rozsądek. Tylko w sobotę utonęło 6 osób
O rozsądek podczas wypoczynku nad wodą apelują ratownicy, apeluje też Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, które od początku wakacji przypomina o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Mimo to nadal dochodzi do wielu tragedii. Podczas wakacji niemal codziennie ktoś tonie.
"Nad wodą pamiętaj o zasadach bezpieczeństwa: pływaj tylko w wyznaczonych miejscach, zakładaj kapok na łódce czy kajaku, nigdy nie wchodź do wody po alkoholu, nie wbiegaj rozgrzany do wody, stosuj się do poleceń ratownika" - przypomina w swoich komunikatach RCB.
W samym lipcu utonęło 86 osób. Przez pierwsze dwa dni sierpnia 12 osób. W 2019 roku utonęło łącznie 471 osób, z czego 98 spożywało przed wypadkiem alkohol. Zdecydowana większość ofiar to mężczyźni. Do tragedii najczęściej w jeziorach i rzekach, zwykle podczas kąpieli w miejscu niestrzeżonym.