Platforma traci cierpliwość do Hołowni. Tusk stawia ultimatum
W Platformie Obywatelskiej maleje entuzjazm wobec zawiązania sojuszu wyborczego z Polską 2050 Szymona Hołowni - wynika z informacji WP. - Szymon stał się primadonną. Jest arogancki, wyniosły, tkwi w jakimś moralnym wzmożeniu. Wszystkich w Platformie irytuje - mówią nam politycy największej partii opozycyjnej. Co na to Donald Tusk? - Powtarza, że jest ostatnim cierpliwym wobec Hołowni. Ale cierpliwość się kiedyś kończy - twierdzi polityk PO.
20.09.2022 | aktual.: 21.09.2022 07:37
Według informacji Wirtualnej Polski przewodniczący Platformy Obywatelskiej stawia liderowi Polski 2050 ultimatum: albo Hołownia podejmie decyzję do końca roku i jednoznacznie określi się w sprawie wspólnego startu z Platformą w wyborach do Sejmu, albo Tusk zamyka dyskusję i buduje samodzielne listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej.
- Kończy się czas hamletyzowania. Od stycznia chcemy budować czołówki list wyborczych i wybrać liderów okręgów - zdradza nam polityk z kierownictwa PO.
I przy okazji żartuje z Hołowni: - Szymon już ogłasza lokalnych liderów, a potem okazuje się, że oni nic o tym nie wiedzą. Dajemy Hołowni szansę, ale on musi się wreszcie określić. Również ideowo i programowo. Nie można wszystkiego załatwiać poprzez referenda i partyjne aplikacje. Trzeba być decyzyjnym.
Sodówka
Jak wynika z naszych rozmów w PO, w ugrupowaniu Donalda Tuska zaczyna dominować przekonanie, iż PiS - wbrew medialnym spekulacjom - nie zdecyduje się na zmianę ordynacji wyborczej. - To by była dla nich bomba, która zmasakrowałaby ich samych. My byśmy się zjednoczyli, a Kaczyński by poległ. Nie pójdzie na to, dla niego to za duże ryzyko - mówi nam polityk PO.
Dlatego też Donald Tusk po cichu zakłada - mimo głośno deklarowanej wciąż wiary we wspólny start całej opozycji - że partie opozycyjne wystartują w wyborach w 2-3 blokach. - Ostateczne decyzje mają zapaść do końca roku. To jest granica, potem trzeba już na poważnie zacząć budować listy i strategię. A tego nie da się budować bez fundamentalnej rzeczy: programu na Polskę po PiS-ie - tłumaczy nam człowiek z Platformy.
Rozmówcy z największej partii opozycyjnej przyznają, że rok po powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki mają autentyczne poczucie, że "PiS jest w wyborach do pokonania". I że może tego dokonać samodzielnie Koalicja Obywatelska - czyli Platforma z "przystawkami" (Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni).
- Fajnie byłoby się dogadać z Hołownią i Kosiniakiem, ale oni nie chcą. Kosiniak mówi to jednak od początku, jest konsekwentny, ale Hołownia ze swoim niezdecydowaniem zaczyna być nie do zniesienia. Raz mówi jedno, potem robi drugie. Sodówka mu uderzyła do głowy - twierdzi jeden z posłów Platformy.
Inny dodaje: - Szymon już wszystkich denerwuje, dosłownie. Irytujący gość, zachowuje się, jak by zjadł wszystkie rozumy. Ale może po prostu się pogubił?
Fruwanie
W Platformie mówią, że tylko Tusk zachował jeszcze jakieś pokłady cierpliwości wobec Hołowni. Reszta traci złudzenia. - Hołownia nas zawiódł choćby w wyborach w Rudzie Śląskiej. On i jego ludzie, nasz były człowiek Michał Gramatyka, atakował naszego kandydata na prezydenta miasta. Brzydka i nieczysta była to gra - komentuje polityk PO.
Ponoć w PO bardzo negatywnie została odebrana wypowiedź lidera Polski 2050 sprzed kilkunastu dni. Hołownia na jednej z konferencji prasowych stwierdził: - Nie planujemy żadnych sojuszy taktycznych z Platformą Obywatelską przed wyborami. Natomiast po wyborach być może będziemy częścią koalicji rządowej, w której będą ugrupowania demokratyczne. Jeżeli natomiast zdarzy się tak, a o to gorąco się modlimy, żeby Polska 2050, i pracujemy nad tym, mogła wziąć samodzielnie odpowiedzialność za kraj, to potrzeby takiej koalicji nie będzie.
- Szymon odfrunął - komentował po tym jeden z polityków PO. - Raz, że wykluczył sojusz z PO, a dwa, że stwierdził arogancko, że samodzielnie może rządzić! Ja nie wiem, czy on sobie jaja robi, czy on w to wszystko wierzy - zastanawiał się nasz rozmówca.
Przedstawiciele PO kpią też z Hołowni po tym, jak polityk zadeklarował, że w przyszłym rządzie chce otrzymać stanowisko "zielonego wicepremiera". To znaczy wicepremiera od energii i klimatu. - To ważna funkcja i ważny obszar. Ale jeśli ktoś już teraz chce rozdzielać rządowe stanowiska, to radziłbym zachować trochę więcej pokory - mówi polityk PO.
Marznięcie
Irytacja Hołownią to jedno, a drugie - to pewność siebie polityków PO. - Pewność, którą wzmaga szef - dodaje jeden z naszych rozmówców.
Bez Donalda Tuska Platforma nie dostałaby skrzydeł. Dziś jest pewna zwycięstwa z PiS bardziej niż kiedykolwiek od 2015 roku. - Tusk ma cel: zimą dojechać do 33-35 proc. poparcia. On już wie, że PiS się wyłoży. I to spektakularnie. I nie warto stawiać dziś pytania, czy dojdzie do załamania poparcia dla PiS. Dojdzie. Pytanie tylko: kiedy. Bo to kwestia czasu - twierdzą współpracownicy Tuska.
Morale w opozycji podbudowało spotkanie zorganizowane przez byłych prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego w 25. rocznicę rozpoczęcia negocjacji o wejście do NATO. Liderzy partii opozycyjnych spotkali się w jednym z warszawskich hoteli i dyskutowali o bezpieczeństwie Polski.
Nie obyło się rzecz jasna bez nawiązań do ewentualnej przedwyborczej współpracy. Lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty - który jest największym zwolennikiem kooperacji z resztą partii opozycyjnych - zaproponował nawet, by liderzy opozycji podpisali "deklarację dotyczącą utworzenia koalicji rządowej po wyborach". Wcześniej Czarzasty poszedł jeszcze dalej i stwierdził, że opozycja już jest "dogadana".
- Pierwszy do odcinana się od słów Czarzastego był Hołownia. Przypadek? - uśmiecha się jeden z przedstawicieli Platformy.
Faktem jest jednak, że stwierdzenie polityka lewicy niezbyt spodobało się na opozycji. - Włodek się spieszy, ale przestrzelił. Kreuje się na Mojżesza, ale zamiast połączyć opozycję, może podzielić lewicę - komentował na gorąco jeden z naszych rozmówców.
Kolega Czarzastego z Nowej Lewicy, polityk partii Razem Adrian Zandberg, w rozmowie z Wirtualną Polska stwierdził: - Żadnej, wymarzonej przez niektórych, wspólnej listy opozycji nie będzie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski