Trwa ładowanie...
14-10-2010 09:29

"Platforma - jak Titanic, a Napieralski boi się gwiazd"

Od trzech miesięcy, decyzją prezesa Kaczyńskiego, PiS prowadzi posłom czarne teczki. W SLD decyzją przewodniczącego Napieralskiego politycy mają zakaz chodzenia w weekendy do więcej niż jednego programu. Z kolei Donald Tusk stosuje metodę białych rękawiczek. Krytykuje, ale za zamkniętymi drzwiami. - Takie zachowania liderów odbiją się na ich pozycji w partii. Będą skutkowały osamotnieniem, a w konsekwencji błędami i być może w przyszłości nagłym zgaśnięciem politycznej gwiazdy – ocenia dr Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego.

"Platforma - jak Titanic, a Napieralski boi się gwiazd"Źródło: PAP/WP
d473ut8
d473ut8

Strategia Jarosława Kaczyńskiego – skrupulatnego monitorowania wypowiedzi posłów i archiwizowania ich w czarnej teczce – to, zdaniem Maliszewskiego, ewidentny samobój, doskonale podsycający narrację: w PiS panuje i kneblowanie ust, zaś w PO otwartość i debata. PiS tym samym wpisuje się w pułapkę przygotowaną przez PO. Tworzy ją hollywoodzka narracja: PiS to pesymizm, radykalizm, "siermiężna armia imperatora", zaś PO – optymizm, pragmatyzm, "jasna strona mocy".

– Jest wojsko, które słucha swojego wodza i w konsekwentny sposób realizuje swoją strategię. Problem jest wtedy, kiedy wódz się pomyli. Ponieważ nikt inny nie ma prawa głosu, więc wojsko trafia wprost w zasadzkę – mówi Maliszewski.

Pytany, czy są jakieś pozytywne strony założenia przez Kaczyńskiego czarnych teczek – dla samej partii, a nie prezesa – odpowiada, że z punktu widzenia politycznego PR, jedyną zaletą jest budowanie przewidywalnego, jasnego przekazu. A taki znacznie ułatwia kształtowanie spójnej strategii politycznej i pozyskiwanie wyborców.

Ograniczenia na swoich posłów nakłada również przewodniczący Sojuszu Grzegorz Napieralski. Pokaźna część ekspertów uważa, że regulamin medialny nałożony na posłów SLD, de facto jest karą dla „niepokornego Kalisza”. Poseł znany jest bowiem z licznych występów w mediach.

d473ut8

- Wprowadzając regulamin Napieralski pokazał, że nie czuje się pewnie jako przewodniczący. I w ten sposób stara się kontrolować tworzenie silnych wizerunków przez innych polityków – mówi Maliszewski. A ma się kogo bać. Kalisz nie tylko jest lubianym przez media politykiem, ale również cieszy się dużym poparciem społecznym. Zagrożeniem dla przewodniczącego może być również wschodząca gwiazda lewicy Bartosz Arłukowicz. Choć formalnie nie będący w strukturach Sojuszu, przez wielu politologów (jeszcze przed kampanią prezydencką) wskazywany na przyszłego lidera.

- Napieralski chce mieć kontrolę nad tymi, którzy teraz lub w najbliższej przyszłości mogą poważnie mu zagrozić – mówi Maliszewski. I wyjaśnia, że przewodniczący zdaje sobie sprawę ze złotego czasu dla lewicy. Pytanie tylko, kto go zagospodaruje? Zwykle taki moment najlepszy jest dla polityków o charyzmatycznej, wyrazistej osobowości. A tę przewodniczący dopiero buduje, uważa ekspert.

Z kolei przekaz w PO jest kontrolowany, ale inaczej niż w PiS, nie dochodzi do publicznego upokorzenia posłów, zauważa Maliszewski. Donald Tusk, określany ostatnio mianem osamotnionego lidera, idealnie wpisuje się w marketingową zasadę – uciszaj tak, żeby inni się domyślali. Przy czym w Platformie nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać.- Donald Tusk bywa małostkowy i mściwy. Potrafi upokarzać swoich współpracowników i przyjaciół - powiedział Paweł Piskorski, były polityk PO w rozmowie z "Polska The Times".

Maliszewski zwraca uwagę, że choć metody sprawowania kontroli nad niepokornymi posłami w Platformie i PiS są inne, w gruncie rzeczy polegają na tym samym: sprzeciwisz się liderowi, dostajesz po głowie.

d473ut8

Widać to było po reakcji Andrzeja Halickiego. Krótko po tym, jak skrytykował Donalda Tuska i partię w wywiadzie dla „Polska The Times”, przyrównał premiera – do Mojżesza. Zdaniem Maliszewskiego taka taktyka autorytaryzmu w „białych rękawiczkach” ma swoje wady.

Jeśli lider będzie uważnie obserwował i karcił niepokornych, to może nie zauważyć prawdziwego zagrożenia. – Platforma jest jak Titanic, jak ktoś będzie krzyczał do Tuska „Skały! Skały!”, na przykład ekonomiści, krytykujący stan finansów państwa, to ich nie zobaczy – mówi Maliszewski i dodaje, że najlepiej, kiedy w partii po prostu jest miejsce na otwartą krytykę. A tego, jak się zdaje, liczącym się partiom zwyczajnie brakuje.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

d473ut8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d473ut8
Więcej tematów