PKW przyznaje, że jest problem. Chodzi o referendum
Rzecznik PKW Marcin Chmielnicki potwierdził, że "przypadki pytań komisji o kartę referendalną zgłaszane są w różnych częściach Polski". - Pełna skala zjawiska będzie znana dopiero po wyborach i referendum - dodał.
W niedzielę pojawiły się doniesienia o tym, że wyborcy są pytani przez członków komisji, czy chcą dostać kartę do głosowania w referendum. PKW już wcześniej stwierdziła, że to błąd, bo inicjatywa w tej sprawie powinna wychodzić od głosującego.
Chmielnicki podkreślił, że wyborcy powinni zgłaszać nieprawidłowości do okręgowych komisji wyborczych, zaś od przewodniczących obwodowych komisji wyborczych mogą zażądać odnotowania tego w protokole.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak podkreślił, że niewłaściwe jest zadawanie pytania, czy wyborca chce kartę do referendum, do Sejmu, czy do Senatu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morawiecki walczy o przetrwanie. "Kampania go pogrąża"
- Jeżeli wyborca zjawił się w lokalu wyborczym to chce głosować. Dopiero, jeżeli wyraźnie odmówi odbioru którejkolwiek z kart, to wówczas komisja w uwagach zaznaczy taką informację - dodał.
Przykładowo, komisarze i dyrektorzy delegatur Krajowego Biura Wyborczego na Podkarpaciu odebrali do tej pory kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących nieprawidłowości przy wydawaniu kart do głosowania. Chodzi zarówno o karty do głosowania w wyborach do Sejmu, Senatu jak i referendum.
Na Podkarpaciu są cztery delegatury KBW. W rejonie Rzeszowa odnotowano ok. 50 zgłoszeń. - Jeden z wyborców powiedział, że został zapytany czy chce wszystkie karty do głosowania, inny czy chce kartę do referendum. To są tego rodzaju zgłoszenia - przekazał Marcin Dudzik z rzeszowskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Zgłoszenia w różnych częściach kraju
Kilkanaście zgłoszeń dotyczących wydawania kart do referendum odnotowała dotychczas Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie. W jednym z lokali wyborczych z tego powodu musiała interweniować policja.
Przy ul. Relaksowej w Lublinie w związku z kartą referendalną. - Wyborca zdenerwował się, że członek komisji zapytał go, czy chce wszystkie karty, czy chce kartę referendalną. Przewodniczący komisji wezwał policję. Sam przewodniczący przyznał temu mężczyźnie rację, że osoba, która wydawała mu kartę, nie powinna go o to pytać - dodał rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie nadkom. Andrzej Fijołek.
Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie przyjęła już kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących incydentów wyborczych. - W ocenie zgłaszających zadawanie im pytań w lokalu wyborczym o kartę referendalną stanowi agitację i o tego typu zdarzeniach jesteśmy non stop informowani - powiedział dyrektor olsztyńskiej delegatury Piotr Sarnacki.
Warmińsko-mazurska policja w niedzielę odnotowała sześć incydentów związanych z wyborami.
Przypadki dotyczące nieprawidłowości przy wydawaniu kart referendalnych odnotowano również w okręgu chełmskim. - Mamy pojedyncze sygnały na temat tego, że komisja pyta, czy wyborca chce 2 lub 3 karty - dodała dyrektor delegatury krajowego biura wyborczego w Chełmie Marta Krasa-Burak.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski