Pisowcy nie są „trendy”
Powiem przewrotnie, że zdumiewa mnie fakt, iż wyniki badań pokazują spadek notowań PO (partia ta straciła od października 2006 do stycznia 2007 9 pkt. procentowych) i utrzymujące się na równym poziomie poparcie dla PiS i spadek ocen „Zdecydowanie źle” dla premiera Kaczyńskiego. Jest to o tyle dziwne, że PiS i Jarosław Kaczyński nie zrobili w tym czasie nic, co mogłoby przyciągnąć do nich elektorat ludzi młodych, dobrze wykształconych, mających dostęp do Internetu. Wręcz przeciwnie, zrobili wiele, by ich do siebie zniechęcić.
24.01.2007 09:52
Pisowcy nie są przecież „trendy”, a Kaczyńscy w Internecie są wdzięcznym obiektem niewybrednych żartów. Wydaje mi się, że w PO młodzi ludzie zainwestowali bardzo wiele uczuć i nadziei. Dziś widać wyraźnie, że choć nie ma dla tej partii alternatywy, jeśli chodzi o młodych ludzi, to nie spełnia ona pokładanych w niej oczekiwań. Wydaje się, że jedyną przewagą PO jest dziś jej antypisowość.
PO podoba się młodym ludziom, których zawsze pociągają zmiany i rewolucje, tylko dlatego, że nie jest PiS, a lepszej oferty politycznej nie dostrzegają. O tym, że szukają alternatywy świadczą:
- nieśmiało, ale jednak rosnące poparcie dla SLD – 3 pkt. procentowe;
- głosy stracone przez PO internauci przekazują nieistniejącej wirtualnej partii „Inna Partia” – 3 pkt. procentowe;
- 4 pkt. procentowe poparcia PO rozeszły się na „Jeszcze nie wiem”.
To są bardzo złe sygnały nie tylko dla PO, ale również dla PiS i jego koalicjantów, które w ogóle nie liczą się w śród internautów. PiS moim zdaniem jest skazany na elektorat „niezadowolonych” i „przegranych”. Koalicjanci w walce o młodych też nie będą się liczyć.
Pytanie, kto zagospodaruje rosnący elektorat nowych wyborców „new wave”. Wydaje się, że jesteśmy świadkami ostatniej bitwy o pamięć na scenie politycznej. Za jakiś czas zmieni się oś politycznego sporu, dlatego marzenia Jarosława Kaczyńskiego, że będzie rządził jeszcze 30 lat są nierealne, nawet jeśli to był tylko żart. Ma jednak szanse na to, by wartości, na których buduje swoje aktualne poparcie przetrwały jeszcze dłużej. Musi jednak dotrzeć do świadomości młodych z przekazem, iż to co teraz robi będzie ważne również dla przyszłych pokoleń. Jeszcze tej wojny nie przegrał, o czym świadczy fakt malejącej liczby ocen „Zdecydowanie źle” działalności premiera i rządu. Musi być tego jakiś powód, możliwe że część młodych ludzi uwierzyła w uczciwość i czystość intencji Kaczyńskich, pomimo mody na „antykaczyzm”. Tymczasem PO traci na wyrazistości, nie wiadomo dokąd zmierza i nie dość, że nie zdobywa nowego elektoratu, to traci ten, który ma. W każdym razie, jedno jest pewne - jest miejsce w Polsce na partię, która
powstanie na gruzach walczących PiS i PO. Szanse na sukces będzie miało ugrupowanie, które przejmie od PiS wartości takie jak patriotyzm, uczciwość, zasady moralne, a od PO otwartość na świat, rozumienie gospodarki i liberalizm światopoglądowy. Po ostatecznym rozliczeniu się z przeszłością, do którego musiało dojść, przyjdzie czas na partię potrafiącą rozwiązywać bieżące problemy.
Jeśli chodzi o ocenę pracy parlamentu, to nie odbiega ona od oceny, jaką wystawia całe społeczeństwo klasie politycznej, zawsze była ona bardzo niska i raczej jest to spontaniczna ocena wiążąca się z ogólną oceną klasy politycznej, do której nie mamy szacunku od wielu lat. Parlament głównie kojarzy się nam z jałowymi dyskusjami, pyskówkami, bublami prawnymi, co nie do końca jest prawdą, ale tak jest. Prezydent ma niskie notowania i trudno się dziwić, poprzedni ustawił wysoko poprzeczkę podobania się, myślę, że pytanie o ocenę Prezydenta Polacy traktują jak pytanie o Miss Polonia – ładna czy brzydka. Jest to o tyle ciekawe, że podejmując decyzję przy urnach wyborczych, ma to mniejsze znaczenie. Skoro jednak został wybrany Polacy oczekują, że będzie przystojny, elokwentny, gładki, co patrząc na Lecha Kaczyńskiego raczej możliwe nie jest. Co wcale nie znaczy, że nie zagłosowaliby na niego jeszcze raz.
Dorota Gawryluk dla Wirtualnej Polski