Pisał obsceniczne wiadomości do dziewczyny. Teraz znów chce założyć koloratkę
Ksiądz Andrzej Dębski, były rzecznik białostockiej kurii, zawieszony przez tamtejszą archidiecezję po ujawnieniu obscenicznej korespondencji, ma zamiar walczyć o powrót do posługi kapłańskiej. Zwolniony duchowny jest przekonany, że kara, nałożona na niego przez przełożonych w lipcu zeszłego roku, dobiegła końca, a wina została odpokutowana.
O planach księdza Andrzeja Dębskiego i jego zabiegach podejmowanych w celu przywrócenia mu prawa do noszenia sutanny dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Wcześniej dziennikarze gazety ujawnili treść prywatnych wiadomości, jakie rzecznik kurii wysyłał do Oli, dziewczyny poznanej w internecie.
Skandal z udziałem księdza Dębskiego był szeroko komentowany przez polskie media. Sprawa ujrzała światło dzienne w połowie listopada zeszłego roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duchowny pisał obrzydliwe wiadomości z seksualnymi propozycjami. "Będziesz moją prywatną sz***" - pisał nieznanej mu kobiecie. "Zabieram, zapraszam, zaskoczę, zadowolę, zaspokoję" - kusił.
Nie krył przy tym, że jest stanu duchownego. "Poczekaj, będziesz pierwszą kobietą w historii wy*** w gabinecie metropolity białostockiego" - pisał.
Pisał do dziewczyny. Teraz znów chce założyć koloratkę
Na taką aktywność w sieci mężczyzna decydował się, nie bacząc na swój stan i funkcję w Kościele. W białostockiej kurii metropolitalnej był nie tylko rzecznikiem prasowym i dyrektorem biura prasowego, ale także wykładowcą w Archidiecezjalnym Wyższym Seminarium Duchownym oraz autorem katolickiego programu dla dzieci "Ziarno".
Po opublikowaniu w mediach nieprzyzwoitych wiadomości ksiądz Dębski został natychmiast zawieszony przez abp. Józefa Guzdka, metropolitę białostockiego. Ksiądz został też pozbawiony prawa do wykonywania jakichkolwiek posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego. Przełożeni nakazali mu też podjęcie terapii i złożenia pokuty. O jego występkach dowiedzieli się wierni, dzięki publicznym przeprosinom, jakie metropolita przekazał w liście do parafian.
Od chwili zwolnienia księdza z jego obowiązków miał on przebywać, według gazety, na terenie parafii Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w podbiałostockim Dobrzyniewie Kościelnym, pod skrzydłami proboszcza Leon Grygorczyk, znanego z organizowania nacjonalistycznych mszy.