PolskaPiS zwiększy liczbę ministerstw. Grozi nam wzrost biurokracji?

PiS zwiększy liczbę ministerstw. Grozi nam wzrost biurokracji?

Prawo i Sprawiedliwość zwiększyło liczbę konstytucyjnych ministrów. W rządzie Beaty Szydło będzie ich 21, a więc o czterech więcej niż w gabinecie Ewy Kopacz. Czy konsekwencją tej decyzji będzie wzrost biurokracji?

PiS zwiększy liczbę ministerstw. Grozi nam wzrost biurokracji?
Źródło zdjęć: © WP | Konrad Żelazowski
Michał Fabisiak

12.11.2015 | aktual.: 12.11.2015 06:44

W rządzie PiS znajdzie się trzynaście ministerstw, które funkcjonowały w gabinecie Ewy Kopacz: zdrowia, rolnictwa i rozwoju wsi, spraw zagranicznych, finansów, skarbu państwa, sportu i turystyki, obrony narodowej, edukacji narodowej, nauki i szkolnictwa wyższego, kultury i dziedzictwa narodowego, sprawiedliwości, środowiska oraz pracy i polityki społecznej. Osiem kolejnych resortów zostało utworzonych w wyniku fuzji i przejęć. Mechanizm ich powstania prezentujemy poniżej.

Obraz
© (fot. WP)

Decyzję dotyczącą wzrostu liczby resortów krytykuje opozycja. - Rządy koalicyjne PO-PSL z jakimi mieliśmy do czynienia przez ostatnie osiem lat były w stanie integrować ministerstwa, a nie tworzyć kolejne - tłumaczy poseł partii, Michał Szczerba. I dodaje, że zaskoczeniem jest dla niego powołanie chociażby resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. - Uważam, że równie efektywnie mogło ono funkcjonować jako dział administracji w dużym resorcie infrastruktury i rozwoju. Dziś zostało uwypuklone, ale mam wrażenie, że nie ma za tym żadnych zmian programowych, które istotnie zmieniałyby sytuację terenów nadmorskich, a w szczególności mieszkańców, którzy tam żyją - tłumaczy parlamentarzysta PO.

Negatywnie pomysł PiS ocenia również Ruch Kukiz'15.- Mnożenie ministerstw nie jest dobrym pomysłem. Mam wrażenie, że niektóre z nich tworzone są pod określone osoby - mówi Wirtualnej Polsce poseł ugrupowania, Robert Winnicki. Polityk Kukiz'15 krytykuje pomysł powołania ministerstwa rozwoju. - To resort o niejasnych kompetencjach. Moim zdaniem powinno zostać przywrócone coś na wzór zlikwidowanego wcześniej Rządowego Centrum Studiów Strategicznych - mówi poseł Kukiz'15.

Winnicki wątpi również, aby konieczne było powołanie ministerstwa energetyki. - Na pewno jest to bardzo ważny dział polskiej gospodarki, pytanie tylko czy trzeba było utworzyć osobny resort do zajmowania się tą kwestią - zastanawia się poseł Kukiz'15. W jego ocenie obszarem tym równie dobrze mogłyby zająć się agendy poszczególnych ministerstw. I dodaje, że zwiększenie liczby ministerstw może przełożyć się na wzrost biurokracji. - Niestety jest to powszechną praktyką. Mam nadzieję, że w tym przypadku tak się nie stanie. Ministerstwa muszą mieć wyspecjalizowany charakter i nie powinny obrastać biurokratyczną machiną - tłumaczy Winnicki.

Obóz Zjednoczonej Prawicy zapewnia, że powodów do niepokoju nie ma. - To, że ministerstw będzie nieco więcej nie oznacza, że wzrośnie liczba urzędników - tłumaczy Wirtualnej Polsce Jarosław Gowin, przyszły wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego w gabinecie Beaty Szydło. I dodaje, że nowy rząd będzie dążył do zmniejszenia zatrudnienia w administracji publicznej.

- Urzędników mamy zdecydowanie za dużo. Musi być ich mniej, ale jednocześnie powinni być lepiej wynagradzani - wyjaśnia Gowin. Polityk obozu Zjednoczonej Prawicy obiecuje, że nowy rząd w pierwszej kolejności będzie dążył do ograniczenia liczby przepisów i uproszczenia systemu prawnego. - Załatwienie tych kwestii pozwoli ograniczyć zatrudnienie w administracji państwowej - mówi przyszły wicepremier.

Gowin broni utworzonych resortów. - Nikogo nie powinno dziwić to, że powstanie ministerstwo gospodarki morskiej, bo ono od dawna jest przewidziane w programie głównej partii obozu Zjednoczonej Prawicy, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Rozumiem, że będziemy starali się odbudować przemysł stoczniowy oraz pozycję Polski na morzach i oceanach - tłumaczy przyszły minister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Beaty Szydło.

Poseł Zjednoczonej Prawicy zwraca uwagę na to, że zwycięska partia nie tylko tworzy nowe ministerstwa, ale również "komasuje stare", czego przykładem jest super resort rozwoju. - To połączenie dawnych ministerstw gospodarki oraz rozwoju. W przyszłości będzie ono również sukcesywnie przejmować część spółek od ministerstwa skarbu państwa - tłumaczy Gowin.

- Gdyby używać analogi do biznesu, to minister rozwoju będzie głównym menedżerem odpowiedzialnym za rozwój gospodarki. Natomiast szef resortu finansów będzie głównym księgowym - tłumaczy Gowin. W jego ocenie jest to przełomowe rozwiązanie.

Jak wynika z najnowszych danych GUS w Polsce na koniec 2014 roku zatrudnionych było 444 tys. urzędników. To oznacza, że w ciągu dwunastu miesięcy odnotowano wzrost ich liczby o ponad 5,6 tys. osób. W przedostatnim roku rządów PO-PSL w Polsce zatrudnionych było o ok. 60 tys. urzędników więcej niż w 2007 roku, po okresie urzędowania PiS.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (342)