PiS zmieni ordynację wyborczą pod siebie? "To, czy będzie ona sprzyjać rządzącej partii, zależy tak naprawdę od opozycji"
Prawo i Sprawiedliwość pracuje nad projektem nowej ordynacji wyborczej. Szczegóły na razie nie są znane. Wiadomo jedynie, że PiS chce wprowadzić w Polsce system mieszany. W ocenie polityków opozycji rządząca partia przygotowuje rozwiązanie, które pomoże jej wygrać wybory w kolejnej kadencji. W ocenie politologa Norberta Maliszewskiego przyszły triumf PiS uzależniony jest od postawy samej opozycji. - Prawo i Sprawiedliwość jest liderem sondaży, więc można domyślać się, że jego kandydaci wygraliby z reprezentantami Nowoczesnej czy Platformy. Jeśli jednak opozycja zdecyduje się zjednoczyć i wystawi wspólnego przedstawiciela, wynik nie będzie taki oczywisty.
06.06.2016 | aktual.: 06.06.2016 16:42
WP: Prawo i Sprawiedliwość pracuje nad nową ordynacją wyborczą. Zwolennicy opozycji biją z tego powodu na alarm, bo uważają, że PiS szuka rozwiązania dzięki któremu utrzyma władzę na kolejną kadencję. Ich obawy są słuszne?
Dr hab. Norbert Maliszewski (politolog Uniwersytetu Warszawskiego): Niedobrze, jeśli ordynacja jest zmieniana pod przyszłe wybory. Lepiej, aby nowe zasady weszły w życie przed jeszcze kolejnymi - w 2023 roku. Jednak przyglądając się szczegółowo propozycji PiS, można stwierdzić, że to, czy będzie ona sprzyjać rządzącej partii, zależy tak naprawdę od opozycji.
WP: Na jakiej podstawie pan tak twierdzi?
PiS proponuje wprowadzić ordynację mieszaną, w której połowa kandydatów będzie wybierana w okręgach jednomandatowych. Prawo i Sprawiedliwość jest liderem sondaży, więc można domyślać się, że jego kandydaci wygraliby z reprezentantami Nowoczesnej czy Platformy. Jeśli jednak opozycja zdecyduje się zjednoczyć i wystawi wspólnego przedstawiciela, wynik nie będzie taki oczywisty.
WP: Paradoksalnie, poprzez zmianę ordynacji wyborczej PiS mógłby zjednoczyć opozycję.
Wskazuje na to matematyka i rozsądek. Przy nowej ordynacji Platforma, Nowoczesna, PSL, czy siły zgromadzone wokół Komitetu Obrony Demokracji, powinny wystawiać wspólnych kandydatów. Pamiętajmy jednak o tym, że polityka jest pełna emocji, co pokazują ostatnie spory wokół marszu KOD. PO i Nowoczesna rywalizują dziś o bycie liderem opozycji. Konkurencja ta jest na rękę Jarosławowi Kaczyńskiego i jeśli nie uda się jej ograniczyć w ciągu trzech lat, to przy nowej ordynacji, PiS odniesie zwycięstwo o większych rozmiarach niż rok temu. To jednak niejedyny powód, dla którego Prawo i Sprawiedliwość chce zmienić zasady wyborów.
WP: Co jeszcze motywuje PiS do podjęcia gry, która - jak ustaliliśmy - niesie pewne ryzyko?
Fakt, że połowa posłów będzie wybierana w okręgach jednomandatowych, oznacza, że zrealizowane zostaną postulaty Kukiza. Zmiana ta może być ofertą negocjacyjną dla tej formacji. Na przykład w zamian za zmianę ordynacji wyborczej posłowie Ruchu pomogą rozwiązać spór wokół TK. Zmiana ordynacji może być korzystna dla PiS z jeszcze jednego powodu. Chodzi o okręgi wyborcze. PiS może je tak wyznaczyć, aby faworyzować samego siebie. Regiony, w których ugrupowanie to cieszy się największą sympatią wyborców, mogą zostać podzielone na więcej okręgów. Argumentem przemawiającym za ustaleniem właśnie takich granic może być frekwencja wyborcza, która jest najwyższa w tych częściach Polski, gdzie wygrywa PiS.
WP: Za zmianą ordynacji przemawia wyłącznie interes partyjny, czy nowe rozwiązania przyniosą jakieś korzyści również obywatelom?
Wyborcy też na tym zyskują. W obecnym systemie to przywódca partii ustala listy kandydatów. Często się tak zdarza, że polityk, który nie jest ceniony przez wyborców danego okręgu otrzymuje dobre miejsce na liście i dzięki temu wchodzi do Sejmu. W przypadku okręgów jednomandatowych ugrupowania będą zmuszone do wystawiania kandydatów, którzy są popularni w okręgach, a tym samym dobrze pracują na rzecz lokalnej społeczności. To zwiększy kontrolę obywateli nad politykami.
WP: Zmiana ordynacji jest w Polsce potrzebna?
Osobiście jestem zwolennikiem systemu mieszanego. Nie należy jednak wprowadzać go od najbliższych wyborów, tylko jeszcze kolejnych. Jeśli PiS tak postąpi, to uniknie zarzutu rozmieszczania okręgów pod siebie.