PolitykaPiS zgłasza projekt zmian w kodeksie rodzinnym dot. odbierania dzieci z ubogich rodzin

PiS zgłasza projekt zmian w kodeksie rodzinnym dot. odbierania dzieci z ubogich rodzin

Klub PiS złożył projekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Jak deklarują posłowie PiS propozycja ma chronić dzieci przed pochopnym odbieraniem ich z rodzin m..in. w wypadkach, gdy rodzina żyje w biedzie. Projekt nowelizacji kodeksu zapowiedziała też SP.

PiS zgłasza projekt zmian w kodeksie rodzinnym dot. odbierania dzieci z ubogich rodzin
Źródło zdjęć: © WP.PL | Damian Wis

Zgodnie z art. 109 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, jeżeli dobro dziecka jest zagrożone, sąd opiekuńczy może m.in. zarządzić umieszczenie małoletniego w rodzinie zastępczej, rodzinnym domu dziecka albo w instytucjonalnej pieczy zastępczej. Zaś art. 111 mówi, że "jeżeli władza rodzicielska nie może być wykonywana z powodu trwałej przeszkody albo jeżeli rodzice nadużywają władzy rodzicielskiej lub w sposób rażący zaniedbują swe obowiązki względem dziecka, sąd opiekuńczy pozbawi rodziców władzy rodzicielskiej".

Podczas konferencji w sejmie posłowie PiS ocenili, że obecnie dzieci są w niektórych przypadkach zbyt pochopnie odbierane z ich rodzin, na przykład ze względu na biedę, i kierowane do domów dziecka czy do rodzin zastępczych, w sytuacji gdy tak drastyczne środki nie są wymagane. Dlatego - ich zdaniem - konieczna jest nowelizacja kodeksu rodzinnego, która zmieni tę praktykę.

Nowelizacji kodeksu rodzinnego wprowadzającej zakaz odbierania dzieci ze względu na biedę rodziców chce także klub Solidarnej Polski.

Na piątkowej konferencji posłanka PiS Małgorzata Sadurska przytoczyła statystyki, z których wynika, że 85 tysięcy dzieci w Polsce nie żyje ze swoimi rodzicami, tylko w placówkach opiekuńczo-wychowawczych i rodzinach zastępczych. - Uważamy, że sytuacja, w której bieda jest jedynym czynnikiem, żeby zabrać dziecko, jest niedopuszczalna. Dlatego składamy ponownie projekt ustawy, który był rozpatrywany podczas poprzedniej kadencji sejmu - powiedziała.

Projekt PiS zakład m.in., że po art. 111, dodaje się art. 111a, zgodnie z którym: "Pozbawienie władzy rodzicielskiej, zawieszenie władzy rodzicielskiej, a także rozstrzygnięcie (...)wydane bez zgody rodziców, nie może nastąpić wyłącznie z powodu trwałej przeszkody niezawinionej przez rodziców, w tym zwłaszcza z powodu ich trudnej sytuacji materialnej".

- W projekcie wprowadzamy preambułę. Chcemy, żeby nadała kształt kodeksowi rodzinnemu i opiekuńczemu. Chcemy, żeby pokazała, jakie cele powinny przyświecać tej ustawie. Wprowadzamy do języka prawnego do tej pory nieznany termin: "miłość". Miłość to nie tylko emocje, to uczucie, które wiąże dziecko z rodzicem. To uczucie, które powinno być w pierwszej kolejności brane pod uwagę, jeśli patrzymy na dobro dziecka - podkreśliła Sadurska.

Preambuła zaproponowana przez PiS brzmi: "Małżeństwo, rodzicielstwo i rodzina, jako szczególne związki między ludźmi, oparte na miłości, więzach krwi i wzajemnym poszanowaniu, podlegają ochronie prawnej na zasadach określonych w niniejszym kodeksie".

Wprowadzając preambułę PiS chce, aby w rozstrzygnięciach prawnych dotyczących stosunków między rodzicami a dziećmi, brane były pod uwagę nie tylko kwestie władzy rodzicielskiej, ale by również chroniona była miłość rodziców do dziecka i dziecka do rodziców.

Europoseł Janusz Wojciechowski zwrócił uwagę, że projekt gwarantuje dziecku ochronę psychologiczną w sytuacji, gdy dojść musi do jego odebrania. Projekt eliminuje rozstrzyganie o losach dzieci w sprawach rozwodowych i separacyjnych (odbywałoby się odrębne postępowania), a także wprowadza tzw. opiekę naprzemienną, polegającą na tym, że dziecko pozostawałoby naprzemiennie pod opieką obojga rodziców.

Wiceszefowa klubu SP Beata Kempa zapowiedziała w czwartek, że Solidarna Polska także złoży do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Kempa zaznaczyła, że o problemie odbierania ubogim rodzicom dzieci Solidarna Polska mówi od miesięcy. - Alarmowaliśmy premiera Donalda Tuska, prosiliśmy o informację w sejmie. I co? Była słaba, infantylna odpowiedź premiera na piśmie; moja osobista rozmowa z nim nie dała żadnych rezultatów. A prezydium sejmu uznało, że temat nie zasługuje na debatę w sejmie, tylko na posiedzenie komisji, z którego nic nie wynikło - podkreśliła posłanka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)