PiS zabiegał o spotkanie Kaczyńskiego z Trumpem?
Politycy obozu rządzącego próbowali doprowadzić do spotkania Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Trumpem - dowiedziała się Wirtualna Polska. Próby te ostatecznie zakończyły się fiaskiem.
PiS liczył na spotkanie z prezydentem USA jeszcze przed jego inauguracją 20 stycznia. Głównym motorem tych działań mógł być senator Polski Razem Adam Bielan, który od dawna kultywował kontakty z republikanami w Stanach Zjednoczonych.
- To możliwe, bo Bielan był wielokrotnie w Stanach i długo siedział tam w trakcie kampanii, był tam też kiedy Trump wygrywał wybory. Koniec końców załatwił spotkanie z Rudym Giulianim Choć tak naprawdę to przede wszystkim zasługa Lejba Fogelmana - mówi WP osoba z obozu rządzącego. Fogelman to znany warszawski prawnik i kolega ze szkolnej ławy braci Kaczyńskich, a także współpracownik Giulianiego z kancelarii prawniczej Greenberg Traurig. Były mer Nowego Jorku i jeden z bliskich sojuszników Trumpa gościł w Warszawie w grudniu ubiegłego roku. Giuliani był wówczas przymierzany do roli sekretarza stanu lub prokuratora generalnego, lecz ostatecznie pozostał poza administracją.
Bielan potwierdza, że miał udział w sprowadzeniu Giulianiego, ale zaprzecza, by brał udział w umawianiu spotkania z Trumpem.
- Owszem, byłem w Stanach, ale spotkania nie organizowałem. Prezes nie wybierał się do USA w tym czasie. Pierwsze słyszę - mówi WP polityk.
W okresie między wyborami, a inauguracją prezydenta, Trump Tower odwiedzało wielu zagranicznych gości. Z Trumpem co najmniej dwukrotnie spotykał się brytyjski polityk skrajnej prawicy Nigel Farage, który wspierał prezydenta w trakcie kampanii. W wieżowcu gościła też liderka francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen, choć prawdopodobnie nie udało jej się spotkać z ówczesnym prezydentem elektem USA. Z honorami przyjęty został za to premier Japonii Shinzo Abe. Spotkanie z szefem zagranicznego rzadu nie byłoby też ewenementem dla Kaczyńskiego, który odbywał już rozmowy z Angelą Merkel i Viktorem Orbanem, a miał też spotkać się z brytyjską premier Theresą May.
Według rozmówców WP z otoczenia prezesa PiS, szansa na doprowadzenie do spotkania z Kaczyńskim była nikła, bo ekipa rządząca nie posiada dobrych "dojść" do czołowych ludzi Trumpa. Sugerować to zdawał się w dzień po wyborach Witold Waszczykowski, choć później zapewniał, że "nasi politycy byli blisko, obserwowali konwencję Trumpa" i utrzymywali kontakty ze środowiskiem prezydenta. Jak mówił, byli to „wysocy rangą politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy m.in. są w Parlamencie Europejskim". Prawdopodobnie chodzi o wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego, który w ciągu kampanii pięciokrotnie odwiedzał USA, a po inauguracji Trumpa wziął udział w balu na jego cześć. Czarnecki zaprzecza jednak, by zabiegał o spotkanie prezesa z Trumpem. - Bzdura kompletna - przynajmniej jeśli chodzi o mnie - komentuje polityk.
Dotychczasowe kontakty Warszawy z ludźmi nowej administracji były stosunkowo rzadkie. Poza gratulacyjną rozmową telefoniczną prezydenta Dudy z Trumpem, doszło do spotkania Antoniego Macierewicza z szefem Pentagonu Jamesem Mattisem oraz szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego z ówczesnym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Michaelem Flynnem. Flynn w międzyczasie został jednak zmuszony do odejścia po tym, jak na jaw wyszły ukrywane przez niego kontakty z rosyjskim ambasadorem w USA.
Próbą nawiązania nowych kontaktów z ludźmi prezydenta miała być trwająca od niedzieli wizyta dwóch doradców Trumpa związanych z tzw. religijną prawicą Ralpha Reeda i Kena Blackwella. To jednak przedstawiciele stosunkowo niskim poziomie i specjalizujący się w kwestiach niezwiązanych z bezpieczeństwem, czyli tym, co najbardziej istotne z punktu widzenia Warszawy.
Jak powiedział WP Michał Baranowski, ekspert think-tanku German Marshall Fund w Warszawie, kontakt z administracją Trumpa jest utrudniony ze względu na panujący w Waszyngtonie chaos i wciąż niezapełnione pustki kadrowe.
- Ta administracja jest jeszcze po prostu pusta i to jest duży problem. Można się spotkać tylko z szefem departamentu, bo nikogo niżej nie ma. W Departamencie Stanu nie ma na przykład teraz nikogo, kto jak wcześniej Victoria Nuland zajmował się Europą. W Pentagonie również wszyscy są na zasadzie pełniących obowiązki. Ale i tam ludzie na poziomie wiceministrów odeszli - mówi Baranowski.
Bilans kontaktów miał zmienić się w środę. Wtedy, według planów, przebywający w USA szef MSZ Witold Waszczykowski miał spotkać się ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Reksem Tillersonem podczas szczytu koalicji anty-ISIS w Waszyngtonie. Do spotkania prawdopodobnie jednak nie dojdzie, bo chęć spotkania z sekretarzem stanu wyraziły niemal wszyscy przedstawiciele państw koalicji, wobec czego Amerykanie odwołali wszystkie spotkania. Zamiast tego Waszczykowski rozmawiał z szefami dyplomacji Australii, Mołdawii i Kosowa.
Największe nadzieje wiązane są jednak z wizytą samego Trumpa na planowany w lipcu szczyt państw Trójmorza we Wrocławiu.
- Jeżeli mogłoby dojść do spotkania prezesa z Trumpem, to chyba tam - spekuluje rozmówca WP w PiS. Problemem jest jednak wyznawana przez USA zasada jednego interlokutora. Tym zaś będzie zapewne prezydent Andrzej Duda.
Bielan nie wyklucza takiej inicjatywy, jednak zastrzega, że do aby tego doszło, muszą zostać spełnione wiele warunków. Przede wszystkim zgoda na przyjazd samego Trumpa, bo choć polski rząd głośno informował o wysłanym zaproszeniu, to przyjazd prezydenta USA nie jest jednak ostatecznie przesądzony. W odpowiedzi na pytania WP na ten temat, Ministerstwo Spraw Zagranicznych powiedziało tylko, że zaproszenie zostało wysłane, po resztę szczegółów odesłało zaś do Kancelarii Prezydenta. Kancelaria Prezydenta potwierdziła, że zaproszenie zostało przyjęte, jednak strona polska wciąż czeka na odpowiedź z Waszyngtonu.