PiS w defensywie wobec UE? "Stanęli na rozdrożu"
Od kilku miesięcy trwa spór między Polską a instytucjami unijnymi. Chodzi m.in. o samorządowe uchwały anty-LGBT, Izbę Dyscyplinarną oraz elektrownię w Turowie. Pojawiają się głosy, że PiS wycofa się ze swoich planów i wywiesi białe flagi w tym sporze. O to, czy partia rządząca jest już w "totalnej defensywie", zapytaliśmy w programie "Newsroom WP" prof. Antoniego Dudka z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Nie uważam, że PiS jest w totalnej defensywie, ale na pewno nie jest już tak ofensywny, jak był w pierwszej kadencji swoich rządów. Praprzyczyna leży także w tym, że PiS nie ma stabilnej większości w parlamencie. Istotne jest także, że w Stanach Zjednoczonych rządzi administracja nieprzychylna rządowi PiS-u. To wszystko sprawiło, że Prawo i Sprawiedliwość wytraciło dawną dynamikę - stwierdził. Profesor przekonywał, że trzeba jednocześnie przyznać, że partia rządząca zyskała nieco punktów w sondażach dzięki kryzysowi migracyjnemu na polsko-białoruskiej granicy. - To się pewnie za jakiś czas wyczerpie, ale na pewno w tym momencie PiS stanął na rozdrożu, jeśli chodzi o politykę wobec UE. Zarzut polexitu, który postawił m.in. Tusk, to bardzo poważny problem wizerunkowy tej partii - tłumaczył specjalista. Zdaniem profesora, Jarosław Kaczyński będzie musiał zdecydować, czy zgodzić się na realne ustępstwa w relacjach z Brukselą, czy "dalej trzymać Ziobrę na sztandarach i iść na jeszcze głębszy kryzys z UE". Gość programu przyznał, że nie wyklucza tej drugiej opcji. - Kapitulacja na wszystkich polach związanych z relacjami z Unią de facto oznaczałaby, że trzeba byłoby się pozbyć Zbigniewa Ziobry, który nie będzie tego wszystkiego tolerował i milczał w tej sprawie. To dla Kaczyńskiego poważny problem, bo bez Ziobry i jego kilkunastu posłów nie ma już na pewno żadnej większości w Sejmie - powiedział prof. Dudek.