PiS szuka trzeciego koalicjanta
Być może do końca tygodnia dowiemy się czy LPR lub PSL wejdą do koalicji rządowej. Ponownie ruszą dziś rozmowy koalicyjne. Samoobrona i PiS już się porozumiały. Kwestią otwartą zostaje kto jeszcze wejdzie do koalicji. Politycy PiS zapewniają, że wolą porozumienie z całymi ugrupowaniami niż ewentualność zasilenia koalicji przez rozłam w tych ugrupowaniach. Taka możliwość dotyczy zwłaszcza Ligi Polskich Rodzin. Do tej pory z PiS-em rozmawiali politycy Ligi spoza kręgu najbliższego Romanowi Giertychowi. Z wypowiedzi posłów LPR wynika, że jeśli władze tej partii sprzeciwią się koalicji z PiS to rozłam może stać się faktem.
18.04.2006 | aktual.: 18.04.2006 08:18
PSL przyjął na razie postawę wyczekującą. Poseł ludowców Jan Bury zdaje sobie sprawę, że ludowcy muszą teraz podjąć bardziej zdecydowane działania. Jednak wśród polityków i komentatorów pojawia się opinia, że wstrzemięźliwość PSL to przejaw taktyki Waldemara Pawlaka, który chce pokazać jak cenne dla PiS są głosy ludowców.
Michał Karnowski, publicysta "Newsweeka" uważa, że paradoksalnie mimo programowych podobieństw PiS i LPR to PSL ma większe szanse na koalicję z PiS.
W tym tygodniu powinno być też wiadomo jakie resorty komu przypadną. Z nieoficjalnych informacji o dotychczasowym przebiegu negocjacji wynika, że Samoobrona miałaby otrzymać co najmniej dwa a pozostali koalicjanci ewentualnie po jednym. Premier pytany przez dziennikarzy powiedział, że Samoobronie przypadną same dobre miejsca w rządzie, ale jakie nie wiadomo.
Nieoficjalnie wiadomo, że Andrzej Lepper chciałby kierować resortem pracy. Oficjalnie pewna jest rola lidera Samoobrony jako wicepremiera, czego on sam nie ukrywa. Jednak - jak zaznacza Michał Karnowski - kontrowersje mogą budzić inni kandydaci Samoobrony. To może proces budowania rządu opóźnić.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że poza ministerstwem pracy inne resorty, do których ewentualnie mieliby wejść koalicyjni ministrowie to ministerstwa obrony narodowej, sportu czy rolnictwa. Zdaniem Karnowskiego nowy większościowy rząd może zrealizować główny cel negocjacji, jakim jest uspokojenie sytuacji w parlamencie. Sytuacja się skomplikuje, jeśli spory przeniosą się do rządu.