PiS straszył w spocie uchodźcami. Sąd nie rozpoczął procesu w tej sprawie
Jak ustaliła Wirtualna Polska, od 4 lat nie może ruszyć proces sądowy z udziałem 12 oskarżonych obecnych i byłych polityków PiS oraz ludzi związanych z organizacją kampanii wyborczych partii Jarosława Kaczyńskiego. Sprawa dotyczy udostępniania i rozpowszechniania spotu wyborczego PiS z 2018 r., który według oskarżyciela prywatnego nawoływał do nienawiści przeciw migrantom.
Dwunastu osobom postawiono zarzuty z art. 256 Kodeksu karnego, w tym m.in. Tomaszowi Porębie, Krystynie Pawłowicz, Joannie Lichockiej, Patrykowi Jakiemu, Beacie Mazurek, Piotrowi Glińskiemu, Pawłowi Szefernakerowi i Mariuszowi Błaszczakowi.
W klipie wideo pt. "Bezpieczny samorząd" z 2018 r., słowa narratora o tym, że "samorządowcy z PO chcą przyjmować migrantów", były ilustrowane nagraniami zamieszek, napadów, płonących samochodów i agresywnych osób z zakrytymi twarzami. W dalszej części spotu akcja przenosiła się do 2020 r. Aktorka grająca dziennikarkę mówiła, że "słychać informacje o enklawach imigrantów i obawach mieszkańców, a napady na tle seksualnym stały się codziennością".
Nielegalni migranci forsują granicę. Odnotowano 100 prób przekroczenia
Spot straszył taką wizją Polski w 2020 r., gdyby samorządy rządzone przez Platformę Obywatelską, wbrew polityce rządu PiS, miały zadecydować o przyjęciu uchodźców. Politycy PiS udostępniali go w mediach społecznościowych. Migrantów pokazano jako sprawców ataków na tle seksualnym, morderstw i rozbojów.
Bodnar interweniował w prokuraturze
Oskarżycielem subsydiarnym jest Rafał Gaweł, założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Zdaniem Ośrodka spot zawierał treści nawołujące do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych.
Podobne stanowisko prezentował rzecznik praw obywatelskich. W 2019 i 2020 roku ówczesny RPO Adam Bodnar występował do prokuratury o wszczęcie z urzędu postępowania pod kątem art. 256 par. 1 Kodeksu karnego (publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i wyznaniowych). Zdaniem Bodnara, spot zawierał treści budzące uzasadnione podejrzenie przestępstwa. Dążył bowiem do wzbudzenia u znacznej części odbiorców uczucia niechęci i wrogości, i nie może być uznany wyłącznie za wyrażenie opinii. Wówczas prokuratura odmówiła postępowania w tej sprawie.
Sprawę w sądzie zarejestrowano w 2021 r. Wtedy też Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zarządził dostarczenie aktów oskarżenia politykom PiS. Od tamtej pory nie odbyła się choćby jedna sądowa rozprawa.
- W sprawie proces nie rozpoczął się, albowiem sąd oczekuje na decyzję Sejmu w zakresie rozpoznania wniosku złożonego przez oskarżyciela posiłkowego subsydiarnego o uchylenie immunitetu posłom (oskarżonym) na Sejm. Aktualnie nie jest znany termin rozpoznania przedmiotowego wniosku. Nie sposób również stwierdzić na obecnym etapie postępowania, czy sąd planuje przesłuchanie oskarżyciela posiłkowego subsydiarnego – informuje Wirtualną Polskę Agata Pomianowska, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie.
W listopadzie 2023 r. immunitety odebrano natomiast czterem europosłom PiS. Parlament Europejski podjął decyzję ws. Beaty Mazurek, Tomasza Poręby, Patryka Jakiego i Beaty Kempy.
Europoseł PiS Patryk Jaki uważał, że decyzja Parlamentu Europejskiego była umotywowana politycznie
"Dziś Komisja Parlamentu Europejskiego przegłosowała zdjęcie mi i 3 posłów immunitetów za polubienie spotu. Oskarżono nas o 'mowę nienawiści'. Głosowanie przesunięto specjalnie na 'po wyborach'. Za głosowały grupy z PO, PSL, Hołownią i Lewicą. Chcą nas posadzić z art. 256 kk na 3 lata więzienia i przez skazanie - zakazać kandydowania w wyborach. Za bardzo im przeszkadzamy w UE" – pisał na portalu X po głosowaniu Patryk Jaki.
Za rządów PiS prokuratura kilka razy odmawiała podjęcia postępowania lub je umarzała, a wnioskujący składali zażalenia uwzględniane przez sąd. Ostatecznie Rafał Gaweł złożył w sądzie tzw. subsydiarny akt oskarżenia.
Sąd, wznawiając sprawę, podkreślał, że prezentowanie takich stereotypowych treści może powodować u przeciętnego odbiorcy lęk o własne bezpieczeństwo. A co za tym idzie powodować niechęć do wszystkich imigrantów, która może przerodzić się w ataki.
"Zapoznając się z treścią kwestionowanego spotu wyborczego, u takiego przeciętnego obywatela może dojść do próby wytworzenia zupełnie błędnego rozumienia pojęć takich jak "uchodźca", "imigrant", czy "muzułmanin". Odbiorca takiego spotu może utożsamiać te pojęcia z zagrożeniem swojego bezpieczeństwa. Sąd Najwyższy podkreślał, że częste stereotypowe prezentowanie tematyki uchodźczej może spowodować skrajne nieprzychylne zachowania i może inspirować do podejmowania działań, które nie będą skutkiem rzeczowej i sprawdzalnej argumentacji, lecz będące skutkiem jaskrawo subiektywnego przekazu medialnego" – argumentował sąd.
Za popełnienie czynów, o które zostali oskarżeni politycy, grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski