PiS: sejm powinien zająć się wnioskiem o komisję śledczą ws. "afery taśmowej"
PiS chce, aby sejm na najbliższym posiedzeniu zajął się wnioskiem o powołanie komisji śledczej do zbadania sprawy tzw. afery taśmowej. Według posłów PiS są "nowe okoliczności" dotyczące tej sprawy i przedstawiciele rządu powinni się do nich odnieść.
17.02.2015 | aktual.: 17.02.2015 13:13
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że "antybohaterowie taśm prawdy wracają do władzy". W tym kontekście przywołał fakt, że b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz został prezesem związanego z PO think-tanku Instytut Obywatelski, a b. wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski został szefem doradców premier Ewy Kopacz, zaś Radosław Sikorski pełni funkcję marszałka sejmu.
- W sprawie, która została opublikowana przez tygodnik "Wprost", pojawiły się nowe okoliczności, które świadczą, że opinia publiczna została wprowadzona w błąd przez służby specjalne, przede wszystkim przez CBA, jej szefa - powiedział szef klubu PiS, powołując się na informacje TV Republika. Stacja ta podała m.in., że dotarła do informacji z wewnętrznej bazy CBA gromadzącej meldunki z całego kraju, i że z meldunków wynika, iż CBA poznała treść rozmów kilku polityków przed ich upublicznieniem przez "Wprost", choć mogła nie wiedzieć, że pochodzą z podsłuchów.
Błaszczak powiedział, że PiS domaga się, aby złożony przez klub we wrześniu ub.r., wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie tzw. afery taśmowej, został omówiony przez sejm na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu. - Domagamy się, żeby odpowiedni ministrowie rządu koalicji PO-PSL przedstawili wyjaśnienia dotyczące nowych okoliczności przedstawionych przez media - powiedział szef klubu PiS.
Wiceprezes PiS Mariusz Kamiński podkreślił, że nowe fakty, świadczą o tym, że opinia publiczna jest dezinformowana przez instytucje publiczne. Dlatego - jak ocenił - niezbędne jest szybkie zwołanie sejmowej komisji ds. służb specjalnych, m.in. z udziałem odpowiedzialnego za służby specjalne Jacka Cichockiego.
- Opinii publicznej należy się rzetelna informacja ze strony premiera i Prokuratora Generalnego. Przypomnę, że po wybuchu afery taśmowej w lipcu 2014 r. Donald Tusk publicznie zobowiązał się, że we wrześniu po wakacjach, minister spraw wewnętrznych przedstawi opinii publicznej rzetelną informację w sprawie okoliczności w jakich doszło do nagrań, treści tych nagrań i ustaleń śledztwa. Do tej pory ta deklaracja publiczna nie została zrealizowana - zauważył Kamiński.
Jego zdaniem, nie ma znaczenia, że w międzyczasie doszło do zmiany premiera, ponieważ - jak przekonywał - cały czas jest to rząd koalicji PO-PSL i to w imieniu rządu PO-PSL, Tusk złożył zobowiązanie wobec opinii publicznej.
Taśmy "Wprost"
Tygodnik "Wprost" ujawnił w ubiegłym roku nagrania z podsłuchanych rozmów wysokich urzędników państwowych podczas spotkań w warszawskich restauracjach, m.in. ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.
CBA znała treść rozmów?
W lutym Telewizja Republika podała, że dotarła do informacji z systemu meldunków operacyjnych - wewnętrznej bazy CBA gromadzącej meldunki z całego kraju - oraz do korespondencji, jaką z funkcjonariuszami CBA prowadził biznesmen Marek Falenta. Falenta jest jednym z czterech oskarżonych w tzw. aferze podsłuchowej; chodzi o podsłuchiwanie w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób, m.in. polityków. Z meldunków wynika, że CBA poznała treść rozmów kilku polityków przed ich upublicznieniem przez "Wprost", choć mogła nie wiedzieć, że pochodzą z podsłuchów.
Według stacji informacje o treści podsłuchiwanych rozmów przekazywał nie tylko Falenta, ale też były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Telewizja twierdzi, że Falenta i były funkcjonariusz zostali zarejestrowani w kartotece CBA jako osobowe źródło informacji w kategorii "osoba informująca", w której rejestrowane są osoby, które udzielają informacji, ale nie są tratowane jak tajni współpracownicy, a sama rejestracja nastąpiła bez ich wiedzy i zgody. Falenta ma mieć w ewidencji operacyjnej CBA kryptonim "Prefekt", a b. funkcjonariusz ABW - "BTS".
Śledztwo
Śledztwo ws. podsłuchania od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura pod koniec czerwca ub.r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
W połowie grudnia 2014 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła inne śledztwo - dotyczące rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka.
We wrześniu 2014 r. jeden z wątków umorzyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Było to śledztwo w sprawie podsłuchanej nielegalnie rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. Prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień, nie miało też miejsca niedopełnienie obowiązków.