PiS rozpoczyna rozmowy na temat przyszłego rządu
Rada Polityczna PiS upoważniła prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego do rozpoczęcia rozmów z PO, PSL i LPR w sprawie określenia podstaw programowych przyszłego rządu. Szef PiS zaapelował o samorozwiązanie się Sejmu i przeprowadzenie przyspieszonych wyborów w czerwcu tego roku.
25.01.2004 | aktual.: 25.01.2004 19:59
Jak napisano w uchwale Rady, podstawą wspólnego programu przyszłego rządu powinna być m.in. "twarda obrona polskiego interesu narodowego w UE", w tym nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE; walka z korupcją, nepotyzmem i oligarchizacją władzy.
Kaczyński powiedział w niedzielę dziennikarzom, że jego ugrupowania chce rozmawiać z PO, PSL i LPR po to, by po najbliższych wyborach, które w ocenie PiS powinny odbyć się jeszcze w czerwcu tego roku, powstał rząd bardzo szerokiego poparcia.
Zaznaczył, że przed każdym posiedzeniem Sejmu spotykają się kluby PiS, PO, PSL i LPR. "Dlaczego więc nie porozmawiać o rządzie, który będzie mógł w Polsce zmienić bardzo dużo?" - podkreślił.
Jak zaznaczył Kaczyński, to że rząd Leszka Millera stracił większość w parlamencie, "jest wyzwaniem dla nas, dla tych, którzy chcą zmian". "Nie możemy tego zmarnować" - dodał.
Dodał też, że wyklucza postawienie obecnemu rządowi konstruktywnego wotum nieufności, bo to wymagałoby wspólnego kandydata opozycji na premiera. "To mogłoby być trudne, bo wymagałoby uzgodnienia z Samoobroną, a powoływanie fikcyjnych premierów to w istocie działanie antypaństwowe. My tego nie będziemy robić" - zaznaczył prezes PiS.
Jak powiedział, celem PiS są przyspieszone wybory parlamentarne m.in. dlatego, że jego partia chce zmiany konstytucji i powołania "Komisji prawdy i sprawiedliwości" o charakterze kontrolnym wobec władzy.
Kaczyński wezwał ugrupowania opozycyjne do odrzucenia planu racjonalizacji wydatków publicznych wicepremiera Jerzego Hausnera. "Wierzymy, że nasi partnerzy z PO, LPR i PSL nie odrzucą propozycji podjęcia rozmów z nami i że nie będą wspierać rozpaczliwych prób podtrzymania tego systemu, że nie będą wspierać kolejnej próby zwanej planem Hausnera ani podtrzymywać władzy 'partii mercedesów i cygar'" - podkreślił.
Szef klubu PiS Ludwik Dorn skrytykował politykę gospodarczą rządu. Jak podkreślił, ze wzrostu gospodarczego korzystają w Polsce jedynie ludzie najbogatsi - w tym elity polityczne i biznesowe. W tym kontekście wymienił nazwisko Jana Kulczyka, który - jak powiedział Dorn - starał się "wymusić szantażem" na klubie PiS korzystne dla najbogatszych zmiany podatkowe. Dorn podkreślił, że PiS nie uległ namowom Kulczyka, jednak zrobiła to "inna partia". "My się pana Kulczyka nie boimy! Niech oni się boją nas!" - zapewnił Dorn, za co otrzymał burzę oklasków.
Jak powiedział, polskie państwo wypowiada wojnę przedsiębiorcom takim jak były szef Optimusa Roman Kluska, którzy muszą "siedzieć po aresztach", podczas gdy "inni siedzą po gabinetach premiera i wymieniają ministrów skarbu jak pan Kulczyk".
Z kolei wiceszef PiS Kazimierz Michał Ujazdowski, odnosząc się do kwestii wejścia Polski do UE, ocenił, że jednym z głównych niebezpieczeństw w procesie uzyskania przez Polskę silnej pozycji w Unii jest "partia białej flagi".
Jak wyjaśnił, w jej szeregach znajdują się ludzie dystansujący się od twardej polityki Polski w sprawie zapisów konstytucji europejskiej. Ujazdowski wymienił w tym kontekście prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz sygnatariuszy listów do europejskiej opinii publicznej, dystansujących się od polityki rządu i stanowiska Sejmu w sprawie unijnej konstytucji.
Ujazdowski dodał, że w szeregach "partii białej flagi" znajduje się również jeden z polityków Platformy Obywatelskiej - Andrzej Olechowski [szef Rady Programowej PO-PAP]. "Nie można we wtorek mówić Nicea albo śmierć, a w środę powierzać misji sformułowania programu rządu człowiekowi, który dystansował się od polityki państwa polskiego w tak kluczowej sprawie" - dodał.
Wiceprezes PiS powrócił też do kwestii wyboru minister ds. europejskich Danuty Huebner na polskiego komisarza w UE. Jak powiedział, ma nadzieję, że jeśli uda się przeprowadzić wybory parlamentarne jeszcze w tym roku, to nowy Sejm poprze na to stanowisko innego kandydata. Zająłby on miejsce Huebner we wrześniu, kiedy kończy się kadencja obecnej Komisji Europejskiej.
Rada Polityczna PiS przyjęła też uchwałę w sprawie wyłaniania kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kandydaci tej partii muszą m.in. mieć przygotowanie merytoryczne i znać biegle przynajmniej jeden z urzędowych języków Unii. W uchwale czytamy też, że kandydaci muszą charakteryzować się "nieskazitelną postawą moralną oraz urzeczywistniać polski interes narodowy w instytucjach PE".