PiS protestuje przed prokuraturą. "Tu jest Polska"
Przed prokuraturą wojskową, gdzie Mariusz Błaszczak ma usłyszeć zarzuty, zebrali się zwolennicy PiS. - Zrobił to, co do niego należało, jako do demokratycznego polityka, bo po prostu ujawnił społeczeństwu plany tamtej strony. Plany, które już były zarchiwizowane i miał pełne prawo je ujawnić - bronił go prezes partii Jarosław Kaczyński. Tłum skandował "tu jest Polska", "Targowica" i "zdrajca".
Mariusz Błaszczak zostanie przesłuchany w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie w charakterze podejrzanego. Polityk ma usłyszeć zarzut dotyczący przekroczenia uprawnień za czasów pełnienia funkcji szefa MON. Chodzi o sprawę ujawnienia planów obronnych opracowany za czasów poprzedników.
Przed prokuraturą zebrali się politycy PiS oraz zwolennicy partii. Byłego ministra bronił Jarosław Kaczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie zaskoczeni na froncie. Moment ataku na czołgi armii Putina
- Zrobił to, co do niego należało, jako do demokratycznego polityka, bo po prostu ujawnił społeczeństwu plany tamtej strony. Plany, które już były zarchiwizowane i miał pełne prawo je ujawnić. Nie złamał żadnego przepisu - mówił prezes PiS.
Kaczyński przekonywał, że "establishment" chce, by obywatele nie byli poinformowani o działaniach państwa.
- A w demokracji obywatel powinien być dobrze poinformowany. Ten akt pana ministra był aktem polityka demokratycznego, polskiej demokracji i za to ma być karany - mówił Kaczyński.
- Ja tylko wyrażę nadzieję, którą wyrażam bardzo często, niemalże codziennie, w różnych wystąpieniach, bardzo niedługo będzie czas, kiedy to się zmieni. A ci, którzy dzisiaj pchają Polskę w objęcia Niemiec i w gruncie rzeczy także Rosji, którzy mają za nic polską niepodległość, poniosą tego konsekwencje - mówił.
Po zakończeniu wystąpienia ludzie zaczął skandować "Jarosław, Jarosław". - Ja wiem, że mam ładne imię, ale dzisiaj jeszcze ważniejsze jest "Mariusz" - powiedział Kaczyński.
Błaszczak: miałem prawo i obowiązek
Mariusz Błaszczak podziękował zebranym zwolennikom i powiedział, że są tutaj, by "zaprotestować przeciwko złu".
- Kiedy byłem pytany o to, czy po raz kolejny podjąłbym taką samą decyzję, odpowiedź moja jest jednoznaczna: tak, oczywiście tak. Jako minister obrony narodowej miałem prawo, ale miałem też obowiązek, żeby taką decyzję podjąć - mówił Błaszczak. Tłum zaczął wtedy skandować "tu jest Polska".
Błaszczak oskarżył rząd, że nie powiększa zasobów uzbrojenia polskiej armii. - Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego rządzący nie realizują tych kontraktów? - pytał. Oskarżył także, że uchwała popierająca rezolucję PE dotyczącą Tarczy Wschód doprowadzi do utraty kontroli nad obronnością. - Targowica, zdrajca - zaczęli krzyczeć zgromadzeni.
- Jeżeli oni oddadzą kierowanie z całymi siłami zbrojnymi naszego kraju, jeżeli oddadzą kontrolę nad obronnością do Brukseli albo do Berlina, no to przecież ci oligarchowie unijni powiedzą, że nie można budować jednostek wojskowych na wschód od Wisły. Dlaczego? Dlatego, że to jest prowokacyjne wobec Rosji - mówił Błaszczak. Przekonywał, że tylko Karol Nawrocki może to zatrzymać.
Błaszczak wykorzystał sprawę do kampanii. Wojskowi krytykowali
Mariusz Błaszczak jako minister obrony narodowej w trakcie kampanii wyborczej w 2023 roku ujawnił dokumenty o najwyższej klauzuli tajności, które wciąż były aktualizowane w ramach "Polityczno-Strategicznej Doktryny Obronnej RP". Plan został podpisany 30 czerwca 2011 roku przez ówczesnego Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysława Cieniucha, a następnie 11 lipca zatwierdzony przez szefa MON Bogdana Klicha.
Plan dotyczył możliwego ataku Rosji na Polskę. Zgodnie z założeniami, linia obrony miała być na Wiśle.
- Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą - mówił w wyborczym spocie Mariusz Błaszczak.
Działanie było mocno krytykowane przez wojskowych. - Trzeba powiedzieć wprost, że ujawniono tajemnice, które są częścią tajemnicy NATO - mówił WP gen. Waldemar Skrzypczak.
"Zdejmowanie klauzuli z najbardziej niejawnego dokumentu. Bo kampania wyborcza" - komentował na portalu X gen. Jarosław Stróżyk, były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli.
"To jest dużo gorsze od dyletanctwa. To jawne i przecież świadome - nie wierzę, aby ten, kto o tym decydował, nie zdawał sobie z tego sprawy - działanie przeciwko bezpieczeństwu Polski dla celów partyjnych" - napisał gen. prof. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Czytaj więcej: