PiS ostrzega buntowników w Trybunale. "Przyłębska przykleiła się do fotela prezesa"
Julia Przyłębska wyznaczyła termin rozprawy ws. nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym na 30 maja, choć nie ma większości pozwalającej na wydanie orzeczenia. To element wywierania presji. - Teraz będzie walka o rozbicie grupy, która kwestionuje jej przywództwo - mówi źródło WP. W PiS-ie tworzy się nowa taktyka wobec buntowników.
14.04.2023 19:03
Politycy PiS udają, że podziały w TK nie są dużym problemem. Spór o to, czy Julia Przyłębska stoi na jego czele, ma jednak bardzo poważne konsekwencje, bo na pilne rozpatrzenie czeka m.in. nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Według premiera to ona miałaby odblokować unijne miliardy dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy.
Do wydania orzeczenia w tej sprawie potrzeba co najmniej 11 sędziów. Z informacji WP wynika, że przynajmniej pięciu członków TK konsekwentnie uważa, iż kadencja Przyłębskiej się zakończyła, więc jedyne, co może teraz zrobić, to zwołać Zgromadzenie Ogólne, by wyznaczyło kandydatów na jej następcę.
Do większości, która pozwalałaby podjąć orzeczenie ws. ustawy o Sądzie Najwyższym, brakuje więc jednego sędziego.
Julia Przyłębska idzie w zaparte i w piśmie - opublikowanym na Twitterze przez Krystynę Pawłowicz - upomina buntowników. "Zobowiązuję Pana Sędziego, jako Prezes Trybunału Konstytucyjnego i przewodniczący składu orzekającego, do niezwłocznego podjęcia obowiązków sędziego TK, do czego zobowiązał się Pan Sędzia, składając ślubowanie wobec Prezydenta RP i godząc się na wybór przez Sejm RP" – czytamy.
Według naszych rozmówców w PiS to celowa strategia. - Julia Przyłębska przykleiła się do fotela prezesa TK, bo jest przekonana o swojej racji i czuje, że ma polityczne wsparcie - podkreśla nasze źródło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władza straszy buntowników w Trybunale?
Jarosław Kaczyński - a w ślad za nim inni politycy PiS - stoją murem za Przyłębską. Lider partii rządzącej pod koniec marca w wywiadzie dla PAP przekonywał, że jej prezesury nie można kwestionować. W Trybunale pośród buntowników zostało to odebrane jako kolejny niedopuszczalny nacisk polityczny i sugestia, że ustawa musi być uznana za zgodną z konstytucją.
Ta wypowiedź i podtrzymywanie buntu nie spodobały się w siedzibie PiS-u na Nowogrodzkiej, dlatego według naszych źródeł partia rządząca ma obecnie inną strategię. - Jeśli kryzys będzie się przeciągał, będzie trzeba przywołać buntowników do porządku. Być może potrzebne będą zmiany w prawie - mówi nam jeden z posłów PiS. Odmawia jednak podania szczegółów, które są tu kluczowe, bo formalnie nie ma możliwości usunięcia sędziów, którzy zostali legalnie wybrani.
W podobnym tonie, który brzmi jak ostrzeżenie wobec buntowników, wypowiada się minister ds. europejskich. Szymon Szynkowski vel Sęk, pytany przez dziennikarza WP o ocenę sędziów, którzy kwestionują prezesurę Przyłębskiej, podkreślił, że krytycznie ocenia to stanowisko. - Martwi mnie, że opinia tych pięciu sędziów może się przekładać na sprawność działania Trybunału. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby o tym, czy TK może orzekać w ważnych sprawach takich jak nowelizacja ustawy o SN, mogła decydować 1/3 sędziów Trybunału. Nie powinno być tak, że mniejszość decyduje o rozstrzygnięciu lub braku i z tego trzeba wciągnąć wnioski - powiedział.
PiS wysyła ostrzeżenie
Minister dopytywany o to, co konkretnie ma na myśli, mówiąc o "wyciąganiu wniosków", unikał konkretnej deklaracji, ale nie wykluczył zmian w prawie. Stwierdził, że bunt "to jest sytuacja niedobra ustrojowo". Na kolejne pytanie, czy w takim razie konieczne będą zmiany ustawowe, dodał, iż "to jest zawsze pytanie do ustawodawcy, który może zdecydować, że elementy, które funkcjonują w sposób niepoprawny, zostaną skorygowane".
Zapytaliśmy więc ministra wprost, czy jako poseł, który też tworzy prawo, uważa, że tacy sędziowie powinni być pozbawieni możliwości orzekania i czy widzi w ogóle taką możliwość. - Chciałbym, żeby po stronie sędziów była refleksja w tej sprawie. Sytuacja, w której Trybunał Konstytucyjny w ważnej sprawie nie wydaje wyroków, jest sytuacją ustrojowo szkodliwą. Liczę na taką refleksję - stwierdził Szymon Szynkowski vel Sęk.
Wewnątrz Trybunału takie słowa są odbierane jako kolejny dowód politycznego nacisku: albo przestaniecie kwestionować Przyłębską, albo się za was weźmiemy. Zapowiedzi nie robią jednak na grupie buntowników większego wrażenia. Przynajmniej na razie. Jeden z naszych rozmówców ma jednak świadomość, że PiS i Julia Przyłębska potrzebują przeciągnięcia tylko jednego sędziego, więc walka będzie trwała do ostatniej chwili. I prawdopodobnie dopiero ostatniego dnia maja dowiemy się, kto zwycięży w tej batalii, która ma coraz mniej wspólnego z prawem, a coraz więcej z polityką.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski