PiS negocjuje z bankiem i wciąż chce pozwać PKW. "Partia nie może zbankrutować"
Politycy PiS podkreślają, że partii nie grozi bankructwo (bo formalnie grozić nie może) oraz że wynegocjują z bankiem spłatę kredytu na kampanię na korzystnych warunkach. I to bez względu na decyzję Państwowej Komisji Wyborczej na temat sprawozdania finansowego partii. Jednocześnie partia wciąż nie wyklucza pozwu przeciwko członkom PKW.
21.08.2024 | aktual.: 22.08.2024 07:34
Na początku sierpnia skarbnik PiS Henryk Kowalczyk na łamach Wirtualnej Polski poinformował, że partia złoży pozwy przeciwko PKW w związku z odraczaniem decyzji w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia sprawozdania finansowego. - Tracimy przez to ogromne odsetki kredytowe - powiedział nam polityk.
Przedstawiciele PiS w rozmowie z WP zapewniali, że woleliby tego nie robić, ale widzą, że PKW - ich zdaniem - "jest poddana szantażowi", który ma skutkować odebraniem PiS-owi milionów złotych dotacji.
- Jak każda partia polityczna zaciągnęliśmy kredyt na trzy kampanie wyborcze. To są dziesiątki milionów złotych. I wskutek opóźniania decyzji przez PKW tracimy z tego tytułu ogromne odsetki. Dlatego też, jeśli PKW odrzuci nasze sprawozdanie finansowe, to nie tylko pójdziemy z tym do sądu, ale także wystąpimy z cywilnym powództwem o zapłacenie odszkodowań z tytułu podniesionych odsetek kredytowych - zapowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską skarbnik PiS. Jak podkreślił, "ktoś musi ponieść za to odpowiedzialność".
Na razie jednak to PiS ma kłopoty. Partia nie ma bowiem pieniędzy na spłatę zaciągniętego w banku PKO BP kredytu. To w sumie 15 mln zł. Wedle naszych informacji PiS negocjuje teraz odroczenie spłaty na zmienionych warunkach. Rozmowy mogą potrwać do czasu rozstrzygnięcia sprawy sprawozdania wyborczego przez PKW. Komisja decyzję ma ogłosić 29 sierpnia.
- Jesteśmy w trakcie negocjacji z bankiem w kwestii przedłużenia terminu spłaty kredytu. Zakładam, że bank się na to zgodzi. Rozmowy trwają, problem dotyczy uzgodnienia warunków - mówi Henryk Kowalczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS stoi przy swoim
Politycy PiS w rozmowie z WP powtarzają, że "nie ma żadnych merytorycznych i obiektywnych podstaw do odrzucenia naszego sprawozdania, jest jedynie oczekiwanie obecnej władzy". - Na wszelkie wątpliwości udzielamy kompleksowych odpowiedzi. Zresztą też sprawozdanie finansowe Prawa i Sprawiedliwości było poddane analizie audytora przesłanego przez PKW - mówi poseł PiS Andrzej Śliwka.
Jak twierdzi, że "nie ma merytorycznych przesłanek", aby odrzucić sprawozdanie jego ugrupowania. Zauważa, że audytor ocenił szczegółową analizę wydatków komitetu wyborczego przedstawioną przez PiS "bardzo pozytywnie".
Jeśli jednak PKW sprawozdanie odrzuci, to PiS odwoła się do Sądu Najwyższego.
Były wicepremier, a obecnie skarbnik PiS, przekonuje, że "w tej chwili to już nie jest nawet wywieranie presji na PKW, ale wręcz szantaż". - Dlatego też widzimy dziś szukanie na siłę argumentów przeciwko nam, których nie ma. To jest dla nas skandaliczne zachowanie, nie tylko rządu, ale i PKW. To już jest niemalże standard rodem z Białorusi - mówi Henryk Kowalczyk.
Polityk w rozmowie z Wirtualną Polską przekonuje, że komitet wyborczy PiS dochowywał wszelkich standardów i podjął działania, które finansowanie kampanii miałoby uczynić "maksymalnie przejrzystym". Dlatego też negocjacje z bankiem, o których mówi nam Kowalczyk, także mają zakończyć się sukcesem.
- Na pewno partii nie grozi bankructwo. Mimo że obecna władza chce nas zniszczyć - mówią politycy PiS. Przypominają, że partia nie może formalnie ogłosić bankructwa - tak jak firma czy osoba prywatna. Bankructwo jest procesem przewidzianym dla podmiotów gospodarczych i osób fizycznych. Ale utrata milionów z subwencji już jest realna.
Jednocześnie PiS - jak pisze Money.pl - nakazało wypowiedzenie umów na partyjne lokale rozsiane po całej Polsce.
Informacje o pozbywaniu się partyjnych lokali potwierdziło kilku działaczy PiS. - Z centrali wyszła dyspozycja o wypowiedzeniu umów na lokale partyjne. Co prawda opłacane jest to ze składek członkowskich, jednak jest to traktowane jako zobowiązanie stałe centrali, a ta chce wykazać lepszą zdolność kredytową w rozmowach z bankiem o spłacie kredytu, z czym aktualnie jest kłopot - twierdzi w rozmowie z Tomaszem Żółciakiem z Money jeden z rozmówców z partii Jarosława Kaczyńskiego.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autor: michal.wroblewski@grupawp.pl