Co miesiąc przez dwa lata firma, która utworzy nowe miejsce pracy, będzie otrzymywała ulgę w podatku CIT w wysokości 1000 zł plus zwolnienie z części składek na ZUS, które odprowadza za nowego pracownika - to próbka programu gospodarczego PiS "Silna polska gospodarka - rozwój przez zatrudnienie". W zamyśle autorów skuszeni finansowymi grantami przedsiębiorcy rzucą się do zatrudniania nowych osób (nawet jeśli ich nie potrzebują) i szybko zapomnimy o bezrobociu rzędu 18-19 proc. W Niemczech, gdzie na podobnych założeniach oparto tzw. reformy Hartza, firmy zamiast zatrudnić nowe osoby, podzieliły istniejące etaty na mniejsze i skasowały granty z budżetu za "nowe miejsca pracy".
U nas do nadużyć doprowadziły programy "Pierwsza praca" i "Absolwent", które były częścią tzw. planu Hausnera. Dlatego Amerykanie dawno zrezygnowali z majsterkowania przy gospodarce i z "aktywnej walki z bezrobociem", ograniczając się do tworzenia najlepszych warunków działania dla biznesu. To, że PiS wygrało wybory i będzie budować IV Rzeczpospolitą, nie powinno oznaczać, że takimi drobiazgami, jak doświadczenia innych, logika czy tabliczka mnożenia, nie będzie sobie zawracać głowy.
Ekonomia dopingu
- Według programu wyborczego PiS, system podatkowy nie spełnia funkcji, do której został stworzony, czyli instrumentu redystrybucji dochodów, tylko ma służyć do prowadzenia polityki socjalnej, prorodzinnej i zwiększania zatrudnienia - mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku. Wedle PiS, nowe miejsca pracy mają powstawać w następstwie ulg inwestycyjnych i podatkowych, mieszkania będą budowane dzięki preferencyjnym kredytom i gwarancjom jakiegoś Funduszu Mieszkaniowego, a ludzie rzucą się do płodzenia potomstwa, bo PiS da im ulgę w podatku dochodowym w wysokości 50 zł na jedno dziecko, 200 zł - na dwoje i 100 zł na każde następne.
Podobne rozwiązania do proponowanych przez PiS funkcjonują w innych krajach, na przykład zasiłki prorodzinne istnieją we Francji, która ma wyższy przyrost naturalny niż Polska (0,42 proc. wobec 0,04 proc.). Ale konia z rzędem temu, kto wykaże, że to zasługa "dopingu" w postaci zasiłków, a tym bardziej, że zadziała to w Polsce - kraju na dorobku, gdzie młodzi ludzie ze względu na karierę zawodową coraz później decydują się na potomstwo i do tego niezbyt liczne. Trudno będzie przekonać polityków PiS, że firmy zatrudniają pracowników wtedy, gdy długookresowa kalkulacja wykazuje, iż ich dochody będą rosły szybciej niż koszty, a rozwój biznesu sprawi, że dodatkowi pracownicy będą po prostu potrzebni.
Krzysztof Trębski Michał Zieliński