PolitykaPiS chce zwiększyć zdawalność egzaminów na prawo jazdy. Co na tym zyska?

PiS chce zwiększyć zdawalność egzaminów na prawo jazdy. Co na tym zyska?

Ledwo media obiegła informacja o tym, że Prawo i Sprawiedliwość chce ułatwienia zdawalności egzaminów na prawo jazdy, a już okazuje się, że to posunięcie ma drugie dno. Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego zarządzane dziś przez samorząd (czyli w większości przypadków koalicje PO-PSL) jednym ruchem trafiłyby pod nadzór ministerstwa kierowanego przez PiS.

PiS chce zwiększyć zdawalność egzaminów na prawo jazdy. Co na tym zyska?
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa

. W powszechnej opinii oblewanie kandydatów na kierowców jest dziś dla WORD-ów po prostu opłacalne. Im więcej osób nie zda egzaminu, tym więcej pieniędzy zarabiają na tym ośrodki ruchu drogowego.

W związku z tym PiS zapowiedziało, że chętnie ten system zmieni i naprawi zasady finansowania placówek. W praktyce okazuje się jednak, że prace nad takim projektem trwają w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa od blisko roku. Czemu więc nic o niech nie słyszeliśmy?

Zespół powołany rozporządzeniem ministra Andrzeja Adamczyka pracuje już od sierpnia 2016 roku. Grupa ekspertów ds. szkolenia i egzaminowania nie informuje jednak o efektach swojej pracy i nie chce udzielać szczegółowych informacji dotyczących zagadnień, nad którymi pracuje.

Co ciekawe, w 12-osobowym zespole nie znalazł się ani jeden przedstawiciel WORD-ów. Są natomiast trzej eksperci ministerstwa, aż pięciu przedstawicieli Ośrodków Szkolenia Kierowców, trzy osoby ze środowiska egzaminatorów i jeden specjalista z zakresu ruchu drogowego.

"Zyskają kontrolę nad 49 placówkami"

Zdaniem Jakuba Ziębki z magazynu "Szkoła Jazdy" i portalu szkola-jazdy.pl ewentualna zmiana przepisów może się okazać jedynie powrotem do przeszłości i niekoniecznie przyniesie obywatelom jakiekolwiek korzyści.

- Z drugiej strony o szczegółach będziemy mogli mówić dopiero, gdy zobaczymy konkretny projekt i propozycje. Na razie grupa ekspertów nie chce nic zdradzić. Dziś kasa z egzaminów trafia do WORD-ów, a po reformie trafiłaby do innego worka tzn. do ministerstwa. Dla zwykłych obywateli nie pociągnie to za sobą raczej żadnych zmian ani korzyści - ocenia.

Jak dodaje, największy zysk może się pojawić po stronie Prawa i Sprawiedliwości, które przejmie kontrolę nad 49 placówkami WORD. - Pracują tam łącznie setki osób. Przejęcie tych ośrodków byłoby więc z punktu widzenia partii bardzo opłacalne - podsumował Ziębka.

PiS: trzeba utrudnić "wyciskanie" przychodów z egzaminów poprawkowych

Kiedy możemy więc spodziewać się przedstawienia szczegółowych efektów prac wspomnianego zespołu ekspertów? - Kilka miesięcy to zbyt krótki okres, aby do tak ważnych zmian podchodzić z tzw. marszu. Powiem dobitniej, ale mniej elegancko; pośpiech wymagany jest przy łapaniu pcheł - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Jan Mosiński.

Polityk podkreślił, że zmiany w finansowaniu są niezbędne, ponieważ obecnie Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego mają monopol na egzaminowanie na prawo jazdy i jest to podstawowe źródło ich finansowania - 88 proc., czyli ok. 60 mln zł.

- Ponad 80 proc. przychodów WORD-ów to wpływy z egzaminu na kat. B, w szczególności z tytułu organizacji egzaminów poprawkowych. Rozdział finansowania egzaminów oraz prowadzenia egzaminów pomiędzy dwa różne podmioty zwiększyłby możliwość wzajemnej kontroli oraz utrudnił "wyciskanie" przychodów z egzaminowanych poprzez zaniżanie zdawalności - podsumowuje.

kierowcaegzaminprawo jazdy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)