Tusk uderza. "Nawet w obozie PiS wstydzą się tego"
Premier Donald Tusk zabrał głos przed głosowaniem ws. odwołania Bartłomieja Sienkiewicza. Premier wskazał, że od początku uważał, że Sienkiewicz "nie potrzebuje jego pomocy" i wyliczał poważne zarzuty wobec TVP za czasów PiS. Posłowie opozycji reagowali na to krzykiem.
- Byłem przekonany od samego początku, że pan minister Bartłomiej Sienkiewicz nie potrzebuje mojej pomocy, ani opieki w dniu, w którym PiS postanowił złożyć wniosek o wotum nieufności wobec ministra kultury. Nic lepiej nie broni jego dobrego imienia i jego służby Rzeczpospolitej, niż jego czyny i działania - powiedział z mównicy sejmowej Donald Tusk.
- Nikt lepiej się nie obroni z tego miejsca, niż on sam. Wszyscy, którzy go znają, wiedzą, że jest też jednym z najciekawszych intelektualnie polityków, ludzi służby publicznej. Jest autorem bardzo ciekawych książek, rozpraw, artykułów. Jakoś nie mam wątpliwości, że prawdopodobnie Bartłomiej Sienkiewicz napisał więcej mądrych rzeczy, niż wnioskodawca przeczytał w życiu - dodał premier, co wywołało falę oklasków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Upada plan Sienkiewicza. "Minister planuje złożyć zażalenie"
Chciałem także podziękować panu ministrowi, że się nie poddał. I, że w takim dość krytycznym momencie dla każdego ministra, jakim jest wotum nieufności, nazwał rzeczy po imieniu. Tu nie chodzi o polityczną grę. Jest nam wszystkim bardzo smutno, że w czasie tej politycznej debaty musimy przywoływać pamięć ofiar. Ofiar w sensie dosłownym, tego co wyprawiały media publiczne - kontynuował Tusk i zwrócił uwagę, że na sali nie ma wnioskodawców.
- Chyba zdali sobie sprawę, że wywołali debatę, w której przychodzi moment powiedzenia prawdy, o co tak naprawdę im chodzi. Dlaczego z taką niezrozumiałą zaciekłością bronią tego ośmioletniego publicznego świństwa, jakim była działalność PiS-owskich mediów publicznych - mówił.
Tusk podkreślał, że wielu wyborców PiSu zastanawia się "o co chodzi w sporach wokół mediów publicznych". - O tym najpoważniejszym wymiarze: etycznym, moralnym, ale też ustrojowym i politycznym minister Sienkiewicz już mówił - przypomniał i za chwilę stwierdził, że nie jest upoważniony, żeby powtarzać co na temat mediów mówił mu prezydent Andrzej Duda.
- Możecie być państwo pewni, że nawet w obozie PiS-u z najwyższymi urzędnikami państwowymi włącznie, ludzie wstydzą się tego, co działo się w mediach publicznych i mają powód się wstydzić tego, że nigdy głośno nie powiedzieli, co tam się działo - powiedział Tusk.
Tusk zacytował słowa, jak to nazwał "z samego jądra PiS-u", czyli Marcina Wolskiego. "I stworzyliśmy, przepraszam, mówię to jako współwinny, propagandę na gorszym poziomie niż w latach '70 '80. Ten naród został po prostu upokorzony. Propaganda, która lała się przez ostatnie miesiące. Tymczasem po prostu zwyciężyła logika walki, logika stalinowska, kto nie jest z nami, jest przeciw nam".
- Marcin Wolski na zamkniętym spotkaniu najtwardszych zwolenników PiS-u powiedział to tuż przed wyborami o mediach, które sam współtworzył. Stalinowskie, dzielące Polaków na swoich i nie swoich. Mediach, które upokarzały naród polski w jego mniemaniu, ale wierzcie mi w mniemaniu wszystkich bez wyjątku, którzy mieli oczy i uszy otwarte. Nawet po stronie PiS-u - podkreślał Tusk.
Dodał, że mógłby mnożyć podobne cytaty przez godzinę. Zdaniem Tuska, "nikt w Polsce i nikt na świecie nie miał wątpliwości, że system, który zbudował Kaczyński, był systemem oparty na kłamstwie, przemocy, łamaniu zasadniczych praw, by władzę w swoim ręku utrzymać".
Zdaniem Tuska PiS rzucił się na media i sądy, by "władza mogła kraść". - Po to im były sądy, żeby władza mogła kraść bezkarnie. I po to im były media, żeby ludzie się o tym nie dowiedzieli - wymienił.
Zarobki w TVP za czasów PiS
Tusk przypomniał fakty dotyczące rozkradania "grosza publicznego". - Zarabiali na nieszczęściu ludzi, na nieszczęściu Polski, bo ten zamach na podstawowe zasady demokracji, to było nieszczęście dla całego kraju. Zarabiali pieniądze absolutnie bez umiaru, bez żądnych zahamowań, które się po prostu ludziom w głowie nie mieszczą - zapewnił, że te słowa będzie powtarzał każdego dnia, "żeby ta prawda dotarła do każdego polskiego domu".
Premier mówił też o zarobkach w TVP. - Pięciu ludzi, którzy rządzili telewizją publiczną zarobiło w ciągu roku ponad cztery miliony złotych. Niedawno, jak wczoraj ludzie dowiedzieli się, że każdy, kto był gotowy napluć na opozycję, na Tuska - dostawał za te kilka słów 500 zł. I niektórzy za te czasami kilkusekundowe ataki na ludzi potrafili zarobić nawet 300 tysięcy złotych w ciągu roku - wyliczał.
I dodał, że "oni musieli płacić tym, którzy kłamali na nasz temat" - Oni musieli płacić tym, którzy mówili dobrze o PiS-ie i o Kaczyńskim, bo nawet w ich środowisku trudno było znaleźć ludzi, którzy nieopłaceni mówiliby takie bzdury - podkreślał.
- Czy chcecie bronić Adamczyka, Pereirę, Tulickiego, Kwiatkowskiego, Olechowskiego? Pięciu dżentelmenów, prawie 5 milionów złotych w 2023 roku - pytał.
Tusk przypomniał, że Jarosław Olechowski zarobił w 2023 roku z tytułu funkcji dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej 1,5 mln zł "za organizowanie kłamstwa".
Z ław PiS podniosły się krzyki skierowane do Tuska, na co odpowiedział, że "to jest ten krzyk mafii politycznej" - Ja jako jeden z nielicznych pamiętam ich od początku, i oni zawsze zarzucali innym to, co sami robią. To jest zawsze dokładnie ta sama metoda - mówił premier.
Na koniec Tusk przypomniał, że człowiek Ziobry, który nie miał matury zarobił w TVP ponad 3 miliony złotych.
Czytaj też: